Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Przypadek Piotra

Od 01.01.2015 odwiedzono tę wizytówkę 1443 razy.
Chcesz zwiększyć zainteresowanie Twoją jednostką?
Zaprezentuj w naszym informatorze swoją jednostkę ->>>
* szkolnictwo.pl - najpopularniejszy informator edukacyjny - 1,5 mln użytkowników miesięcznie



Platforma Edukacyjna - gotowe opracowania lekcji oraz testów.



 

 
1 Identyfikacja problemu.

     W liceum pracuję od 12 lat. W tym czasie niejednokrotnie spotykałam się z młodzieżą pochodzącą z rozbitych lub niepełnych rodzin. Niejednokrotnie tacy uczniowie wyróżniali się w klasach postawą, niestety, ale najczęściej negatywną, pełną buntu, agresji, pretensji.
     Chciałabym opisać przypadek jednego ucznia wywodzącego się właśnie z tak skomplikowanej rodziny. Przez cztery lata byłam wychowawcą klasy, do której uczęszczał, a wcześniej uczyłam jego starszą siostrę. Chłopiec ten ma na imię Piotr. Gdy miał 10 lat małżeństwo jego rodziców zaczęło się rozpadać. W domu panowały ciągłe awantury, rodzice obwiniali się wzajemnie, aż w końcu postanowili się rozwieść. W tym czasie córka uczęszczała do liceum i zaczęła zaniedbywać naukę. Nie przeszła do klasy trzeciej, zapoznała się z grupą, która odrywała ja od domu, nauki, czyli wszelkich kłopotów. Tam popróbowała narkotyków, oszukiwała mamę, okradała ją z pieniędzy, potem okazało się, że jest w ciąży. Ale nie o niej miałam pisać.
Jednak jest to konieczne, aby zrozumieć sytuację dorastającego chłopca, który był jej bratem.
     Już wtedy często rozmawiałam z matką. Martwiła się o córkę, nie dawała sobie z nią rady i bardzo często powtarzała: " Jak dobrze, że mam jeszcze syna. On się tak dobrze uczy, stale przebywa w domu, pomaga mi, robi zakupy. Tylko na nim mogę polegać" Myślę, że podobne słowa przez kilka lat codziennie wypowiadała do Piotra. Zapewne ojciec też był z niego dumny i choć nie zamieszkiwał już z rodziną to starał się, by piotr bywał u niego często.
     I tak nasz młodzieniec rósł ze świadomością, że tylko on w rodzinie jest najlepszy i z poczucie, że nie może zawieść nikogo.
     Ta "prawie sielanka" skończyła się, gdy Piotr zaczął uczęszczać do liceum. Może jeszcze dodam, że posiadał świadectwo z paskiem ukończenia szkoły podstawowej i bardzo ładnie napisał ówczesny egzamin dla uczniów klas ósmych. W pierwszej klasie Piotr uczył się jeszcze bardzo dobrze. Osiągnął średnią 4,6. Był uczniem wyjątkowo cichym, spokojnym, ale zawsze można było na nim polegać. Już w tym czasie zaczęły się jego nowe problemy domowe.
     Ojciec związał się z bardzo młodą kobietą, prawie w wieku siostry Piotra i już nie chciał tak często z synem się spotykać. Piotr przestał być dla niego powodem do dumy i radości – tak przynajmniej sobie nasz bohater wyobrażał. Siostra wyszła za mąż, zamieszkała poza domem, miała męża i dzieci, dla brata nie było czasu. Najgorsze jest to, że zostały zerwane więzy łączące go z matką. Otóż matka też związała się z pewnym mężczyzną. Od tej pory już nie potrzebowała oparcia fizycznego ani psychicznego w synu. Już nie oczekiwała od niego pomocy, bycia najlepszym. Często matka przebywała poza domem ( również w nocy). Piotr czuł się odrzucony przez wszystkich. Nikomu już na nim nie zależało. Po co miał się uczyć, po co chodzić do szkoły, po co być dobrym? Nikt tym nie był zainteresowany. Na zebrania rodzicielskie do szkoły nie miał, kto przyjść. Piotrowi było wstyd, że nie ma pieniędzy na różne składki.
     I tak pod sam koniec pierwszej klasy rozpoczęły się wagary. Jak pisałam już w pierwszej klasie miał jeszcze ładne oceny. W drugiej już nie. Częste nieobecności spowodowały, że zaległości narastały i nie zawsze były do nadrobienia.
     W tym czasie starałam się utrzymać kontakt z matką. Nigdy nie przychodziła na zebrania, bo twierdziła, że nie ma pieniędzy na składki i bardzo się krępuje innymi rodzicami. Myślę, że nie tylko dlatego czuła się zawstydzona, wielu innych rodziców znało ją osobiście lub jako znajomą z osiedla. Odczułam wielką zmianę u matki, która już nie pocieszała samej siebie posiadaniem wspaniałego syna, ale ostro twierdziła, że "Piotr ma już swoje lata i sam musi o siebie zadbać."
     Bardzo mi było szkoda tego chłopca. Wiele z nim rozmawiałam, doradzałam, starałam się go zainteresować sprawami szkoły. Czasem przynosiło to jakiś efekt, ale niestety krótkotrwały.
     Piotr przeszedł z niską średnią do klasy trzeciej. W tej klasie wszystko od nowa zaczęło się powtarzać. Wagary, zaległości szkolne, mały kontakt z matką. W tej klasie Piotr zapoznał się z grupą nastolatków z osiedla – tzw. chłopców w dresach. Z trudem udało się Piotrowi przejść do klasy czwartej – maturalnej.
     Wrzesień, październik minął bez większych problemów. Widać było, że Piotr nie potrafi nawiązać kontaktu z klasą. Już nie był dobrym uczniem, nie miał poczucia humoru, nie interesowały go żadne sprawy klasowe. W ławce siedział sam, nikt do niego się nie odzywał. Myślę, że to musiało być najgorsze dla tego chłopca. Nikomu na nim nie zależało – tak mu się przynajmniej wtedy wydawało.
     Mieszkał sam, bo matka na stałe zamieszkała u mężczyzny, z którym się związała. Dostawał jakieś pieniądze na życie i tyle. Musiał sobie sam radzić. Zaczął dużo czasu spędzać z bandą z podwórka, którzy dla niego wtedy byli jedynym oparciem. Tylko oni z nim chcieli przebywać, rozmawiać i... niestety czynić wiele złego.
     Na początku listopada Piotr przestał uczęszczać do szkoły. Z początku nie niepokoiło to mnie, bo zdarzały mu się przecież takie przerwy. Po tygodniu pojawiła się jego matka, cała rozczęsiona i opowiedziała, co się stało. Otóż Piotr brał udział w napaści na pewnego 10-letniego chłopca. Cała gromada "dresowców" pod wodzą jednego z nich zaczepili przechodzącego ulicą chłopca. Dawaj mały pieniądze, albo ci...- padły groźne słowa. Piotr też był w tej grupie. Podobno wewnętrznie nie chciał, ale nie mógł się swemu dowódcy przeciwstawiać. Wzięli chłopcu 5 zł i zegarek i szybko się rozbiegli uciekając z miejsca zdarzenia. Piotr i jeszcze jeden jego kolega zostali , byli trochę oszołomieni , pierwszy raz się z czymś takim spotkali. Stali i długo nie mogli się zdecydować co dalej robić.
     W tym czasie płaczące dziecko wróciło do domu, poskarżyło się mamie. Gdy napadnięty chłopczyk wyjrzał z matką przez okno , tych dwóch jeszcze tam stało. " To jedni z tych co na mnie naskoczyli" krzyknął chłopiec. Matka natychmiast zadzwoniła na policję, która szybko się pojawiła w miejscu zdarzenia. Ujęli Piotra i jego kolegę. Chociaż nie znaleźli przy nich żadnych pieniędzy ani zegarka, zaaresztowali ich , bo na nich wskazywał napadnięty a i oni sami zapytani czy brali udział w napaści odpowiedzieli niezdecydowane: tak. Podobno Piotr sam nie wiedział czy brał. Szedł z bandą, gdy nagle jeden z nich (dowódca) zaczepił tego chłopca. Piotr się tej napaści nie przeciwstawił i to był jego wina.
     Na policji pozwolono mu się telefonicznie skontaktować z rodzicami. Ale to było dla Piotrka niemożliwe. Do domu nie miał co dzwonić , bo tam nikogo nie było. Matka mieszkała u kochanka bez telefonu. Ojciec wyjechał nie wiadomo dokąd i już z resztą nie utrzymywał kontaktu z synem od jakiegoś czasu.
I tak pozostawiony samemu sobie Piotr trafił do prawdziwego więzienia.
     Dopiero po kilku dniach matka zorientowała się, co stało się z jej synem. Postanowiła mu pomóc. Chyba zrozumiała, że dużo w tym jest jej winy.

     Po tym dosyć długim wstępie stwierdzam , że rozpoznany problem to: poczucie niskiej wartości własnej osoby, odrzucenia najbliższych i poszukiwanie akceptacji oraz bardzo duża podatność na wpływy otoczenia.

2.Przyczyny dynamika zjawiska.

     Moje wcześniejsze obserwacje, rozmowy z uczniem oraz jego matką potwierdziły , że główne przyczyny sytuacji to:

  • rozbicie jakiegokolwiek trudna sytuacja rodzinna powodują brak poczucia bezpieczeństwa
  • brak jakiegokolwiek wsparcia i zainteresowania ze strony członków rodziny powoduje poczucie osamotnienia i wręcz niedowartościowania
  • odizolowanie od kolegów z klasy powoduje wzrastającą niechęć do szkoły
  • nawiązanie kontaktów z kolegami z osiedla jeszcze bardziej odciąga od szkoły, daje poczucie fikcyjnej , ale jakże potrzebnej akceptacji
  • brak silnej woli , by przeciwstawić się złemu zachowaniu kolegów
     Piotr po kilku tygodniach opuścił więzienie i od stycznia rozpoczął na nowo uczęszczać do szkoły. Postanowiłam pomóc mu, bo wiedziałam, że jest to dobry, inteligentny ale bardzo zagubiony człowiek.

3.Prognoza.

Negatywna
Brak mojego zainteresowania spowodowałoby:
  • dalsze unikanie szkoły, co mogłoby doprowadzić do niedopuszczenia do matury i nieukończenia szkoły
  • dalsze utwierdzanie siebie w niewłaściwej postawie
  • rozwinięcie dalszych kontaktów z negatywnym środowiskiem
Pozytywna
    Moje działania mogą doprowadzić do:
  • poprawienia frekwencji i wyników w nauce
  • zwiększenia samodyscypliny ucznia
  • podejmowania przez ucznia wysiłków w kierunku stawiania sobie celów, ograniczenia negatywnych kontaktów z kolegami
  • poczucie własnej wartości przez ucznia i akceptacji samego siebie
  • przystąpienie atury i egzaminów wstępnych na uczelnię
4.Podjęte działania.
W celu poprawy sytuacji podjęte zostały przeze mnie następujące działania:
  • codzienne rozmowy z uczniem
  • motywowanie do nauki poprzez podnoszenie samooceny na lekcjach przedmiotu – zachęta, pochwała
  • współpraca z nauczycielami innych przedmiotów
  • podnoszenie problemu samowychowania na forum klasy
  • pomoc w przygotowaniu matury – zachęta do nauki, wsparcie, dodatkowe konsultacje, zadawanie dodatkowych, różnorodnych prac
  • zachęcenie ucznia do zdawania egzaminu maturalnego matematyki łączonego z egzaminem wstępnym na uczelnię techniczną.
  • konsultacja i stały kontakt z pedagogiem szkolnym
5.Efekty oddziaływań.
     Piotr poczuł, że od niego samego zależy co dalej z jego życiem będzie. Nie opuścił już ani jednego dnia w szkole. Nie włóczył się po ulicach , tylko wziął się do nauki. Ponadrabiał wszystkie zaległości. Łączony egzamin maturalny jeszcze bardziej mobilizował go do nauki.
     Zupełnie ograniczył kontakty z negatywnym środowiskiem. Odpowiednia motywacja wpłynęła korzystnie na jego samopoczucie i działania. Wszystko skończyło się dobrze. Zdał pięknie maturę i dostał się na studia.
     Ja zrozumiałam , że młodzież wywodząca się z rozbitych rodzin wymaga szczególnego traktowania. Nie chodzi tu o pobłażanie czy usprawiedliwianie ich wybryków. Myślę, że takich uczniów trzeba staranniej kontrolować, interesować się ich wynikami w nauce ( od czasu do czasu pochwalić, coś doradzić np. poprawę oceny, zrobienie dodatkowych zadań), zadawać im dodatkowe prace na rzecz klasy czy szkoły, dowartościowywać ich, rozmawiać z nimi o ich zainteresowaniach, jak spędzają wolny czas. Niektórzy spośród nich wymagają wręcz jakiegoś ukierunkowania dotyczącego ich życia.
     Kończąc chciałabym zaznaczyć, że tzw. trudna młodzież, nie koniecznie musi wywodzić się z rozbitych rodzin. Kłopoty wychowawcze mogą nam sprawiać również uczniowie z bardzo różnych środowisk.

Dorota Tokarska

Umieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych:

X


Zarejestruj się lub zaloguj,
aby mieć pełny dostęp
do serwisu edukacyjnego.




www.szkolnictwo.pl

e-mail: zmiany@szkolnictwo.pl
- największy w Polsce katalog szkół
- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie




Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> www.szkolnictwo.pl (w zakładce "Nauka").

Zaloguj się aby mieć dostęp do platformy edukacyjnej




Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie