Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
W wielkim lesie

Od 01.01.2015 odwiedzono tę wizytówkę 1496 razy.
Chcesz zwiększyć zainteresowanie Twoją jednostką?
Zaprezentuj w naszym informatorze swoją jednostkę ->>>
* szkolnictwo.pl - najpopularniejszy informator edukacyjny - 1,5 mln użytkowników miesięcznie



Platforma Edukacyjna - gotowe opracowania lekcji oraz testów.



 

Przedstawiam Bajkę terapeutyczną pt."W wielkim lesie" przeznaczoną do terapii dzieci lękliwych. Publikuję swoją propozycję z racji chęci podzielenia się ciekawą formą oddziaływania na najmłodszych poprzez bajki.
Bajka terapeutyczna pt. „W wielkim lesie”
 
Główny temat:
lęk przed ciemnością; przed nieznanym, zagrażającym leśnym otoczeniem.
Lękowi temu przeciwstawia:
·        zainteresowanie inną postacią;
·        przeżycie niezwykłej, niecodziennej bliskości;
·        kreowanie pogodnej atmosfery;
·        uczenie innego myślenia o sytuacji lękotwórczej (myślenia konstruktywnego);
·        dawanie wsparcia poprzez przyjaźń;
·        budowanie wiary we własne siły (samowzmocnienie).
 
 
Główny bohater: mały Jasio, który przeżywa lęk przed leśnymi ciemnościami i nieznanym otoczeniem.
Redukcja lęku dokonuje się przez:
·        zaistniałą sytuację zmieniającą oblicze wyobrażonego lęku;
·        nauczenie się innego sposobu myślenia o sytuacji lękotwórczej;
·        budowanie poczucia własnej wartości poprzez właściwe odnalezienie się w trudnej sytuacji;
·        dawanie wsparcia poprzez obecność postaci towarzyszącej w chwili lękowej.
 
Wprowadzona postać: wiewiórka, która:
·        daje bohaterowi wzorzec godny do naśladowania;
·        wzmacnia motywację bohatera do pozytywnych zachowań;
·        kreuje atmosferę pełną akceptacji i zrozumienia;
·        uczy innego sposobu myślenia o sytuacji lękotwórczej.
 
 
Tło opowiadania: przedstawiona sytuacja jest możliwie realna, natomiast relacja bohaterów – bajkowa. Strach dziecka do leśnego klimatu jest dość typowy. Atmosfera opowiadania jest pogodna.
Wśród tysiąca lasów pięknej okolicy był jeden zdecydowanie największy, najstraszniejszy w swej wielkości i ciemności.
 Na skraju tego iście wybujałego lasu stała chatka zwana Dębówką, a to za sprawą lokatorów: leśniczego i jego rodziny, którzy nosili nazwisko Dąb. Owy domek był bardzo piękny, drewniany w całości, a jedynie komin, wybijający się ponad szczyt, był z pięknej, czerwonej cegły. Dookoła jakby las z obejściem tworzył jedno, a i zwierzątka: dziki, sarenki, wiewiórki były leśnymi, ale oswojonymi.
Tak, więc w codziennych igraszkach Stasia, Kasi i Jasia, dzieci leśniczego, pełno było zaprzyjaźnionych leśnych sąsiadów.
  Staś i Kasia to jedne charakterki, bo to bliźniacy i te same w głowie mieli ceregieli. Jaś, choć najmłodszy, w swej żywiołowości niczym nie ustępował starszemu rodzeństwu, a nawet czasami przebijał ich figlowymi wybrykami. Miał jednak mały straszek w sobie: przed tym wielkim za domem stojącym lasem.
Chatka Dębówka czasami zostawała jedynym opiekunem dziecięcych zabaw, a to z powodu ciężkiej pracy leśniczego i jego żony w głębi lasu.
Cała trójca, prócz zabaw, miała obowiązki: Staś pasał za dnia gąski, Kasia dokarmiała dziki i sarenki, a Jasio potrafił godzinami bawić się i ganiać za wiewiórczymi kitami. Nic, więc dziwnego, że dzieci potrafiły wspaniale porozumiewać się z powierzonymi im zwierzątkami.
Jasio jednak najwięcej darzył sercem swe podopieczne, a z jedną taką wiewiórką zaprzyjaźnił się na trwałe. Nazwał ją Rudziutka. Potrafił godzinami chadzać z nią do ogrodu, a potem z pozbieranymi zimowymi zapasami urządzać jej spiżarnię na niewysokim leszczynowym drzewie. Jasiu skory do pomocy, pomagał Rudziutkiej bardzo chętnie, ale tylko wtedy, gdy działo się to w obrębie domku. Kiedyś spytany przez wiewiórkę:
- Jasiu, dlaczego jesteś uczynny tylko wokół domku? Byłeś mi bardzo potrzebny w niedalekim zagajniku, gdzie zapasów na całą zimę byłoby bez liku.
Odpowiedział:
- Wiesz, Rudziutka nie uciekam przed pracą i pomocą, ale przed strasznym, czarnym lasem.
- To rozumiem Cię Jasieńku. Las faktycznie jest wielki, ale ja biegam tam bez jakiegokolwiek strachu.
- Cóż, może i ja kiedyś będę chadzał tak jak i ty.
Gdy wiewiórka to usłyszała, sama pobiegła do lasu, by coś kolejnego dorzucić do zimowego zapasu.
        Choć wiele czasu dzieciom zajmowało opiekowanie się gromadką zwierzątek, to zawsze znalazły chwilkę, by pójść na grzybki w sąsiednie brzózki. Na tak bliskie grzybobranie miały zgodę rodziców. Jednak z powodu lęku Jasia, zawsze na grzyby szła tylko bliźniacza para. Choć rodzeństwo namawiało go, to Jasiu wolał przy domku w obecności zwierzątek, oczekiwać ich powrotu. Na tę chwilę prosił Rudziutką o pozostanie przy nim, bo we dwoje raźniej i bezpieczniej. Kiedy dzieci już wracały, pełne kosze omal je nie przewracały, Jasiu wybiegał naprzeciw, by pomóc przy dźwiganiu i ucieszyć się ich bliską obecnością. Tak co dzień dzieci imały się swych obowiązków i na grzyby chętnie się wybierały.
Różnie tylko było z Jasiem: kiedy to prawie się zdecydował pójść z rodzeństwem, zawsze przegrywał z wielkim strachem.
 Raz jednak Rudziutka wyskoczyła po zapasy do zagajnika i w tym samym momencie Stasiu i Kasia na grzybobranie się wybrali. Więc Jasiu musiał zdecydować: albo grzyby, albo sam w domku. Decydować przyszło się szybko, bo rodzeństwo z koszami w stronę brzózek się kierowało. Więc Jasiu w wielkim pędzie chwycił koszyk i pobiegł ścieżką za rodzeństwem.                                           
 Mijał las wielce wysoki, czarny, szumiący złowrogo, krzyczeć się boi, by nie zwrócić na siebie uwagi. Biegnie i dyszy, i sił ma ostatki. Myśli o rodzeństwie. A tu rozejście dróżki i staje przed pytaniem: Gdzie iść dalej?, Czy w lewo?, Czy w prawo? Nic mu nie podpowiada, bo obydwie ścieżki wydeptane, jakby ktoś przed chwilą po nich chadzał. Cóż tu robić? - myśli dalej, a gardło ściska straszny strach, zaraz płakać będzie chyba? Znów pytanie się nasuwa: czy tu, czy tam iść? A jak się zgubię? A jak nie powrócę? Jak zostanę? Pytań wiele się nasuwa! Jakże strasznie, ciemno wszędzie. Co to będzie?  
Nic nie przyjdzie samo, biegnę w prawo.
Jasio biec zaczął. Drzewa wielkie, konary wybujałe, korzenie wysokie. Wszędzie ciemno, a on biegnie i końca nie widać. Siły go opuszczają, a wysokie korzenie jak pale i kłody pod nogi rzucane przed nogami stają.
Wtem delikatną nóżką wadzi o wystające drzewiaste wybrzuszenie i pada na ową dróżkę, a koszyczek leci w górę, by za chwilę w jego główkę. Chwila ciszy – Jasio leży, noga i głowa boli, a tu strach płakać, bo niech jakiś dziki zwierz usłyszy.
Wtem w cichości słyszy głośne stąpanie, gałązki się łamią, a może i drzewa. Cóż tu myśleć, może udać umarłego – przeżyć to pozwoli, bo umarły zwierza nie zadowoli. I choć trzeszczy już jakby nad nim, Jasio leży, niby bez ducha, ale niezauważalnie oczko mu mruga i widzi bardzo blisko – cóż - wiewiórkę!
Nagle słyszy:
- Jasiu, Jasieńcu, co tu leżysz nieszczęśniku?
Wtem Jasiu otrząsł się ze strachu i podnosząc obolałą głowę mówi:
- Rudziutka, jakie szczęście, że to Ty, przyjaciółko moja, a nie kto inny, przed kim ja w strachu.
- Tak Jasieńcu, to ja. Biegnę tu z pobliskiego zagajnika. Jest to droga, w której zawsze bałeś się mi towarzyszyć, a teraz tu Ty sam? Podziwiam Cię, kolego! A gdzie ten strach, o którym mówiłeś?
- No wiesz, choć lekko poobijany jestem, to tak naprawdę trochę spokojniejszy, bez strachu, bo przy Tobie.
- Wiesz przyjacielu, powiem Ci szczerze, że to nie przeze mnie tu jesteś, lecz przez swoją sprawę – odważyłeś się i przemogłeś! Ruszyć samemu w las – to doprawdy bohaterstwo! Oto jest zasługa Twego bycia w lesie.
- Czyżby? Tak uważasz? Porozmawiamy wracając, bo to już ładna chwilka, kiedy sam chadzam po leśnych nowinkach.
- Proszę bardzo, pójdziemy razem, bo choć las w pojedynkę ni9e straszny to i tak raźniej we dwoje. A co z Twoją główką i kolankiem?
- Nic strasznego: główka zdrowa, a kolanko już zdrowieje. Ważniejszym to, że już nie straszna ta droga; drzewa jakby spokojnie szumiały, jakby swym szumem towarzyszyć chciały, a konary swymi kształtami drogę pokazywały.
- Masz rację, Jasieńcu, że to nie las straszny w swej postaci, ale w Twej głowie.
- Cóż, to pewnie prawda, bo szczerze mówiąc wstydem byłoby, że Ty bez strachu – taka mała, a ja... Hm...!
- Nie Jasieńcu, nie mów. Przyszedł moment, że i las przed Tobą stoi otworem.
- Wiesz, kiedy minęła droga i widzę mój domek, pomyślałem, że spytam rodziców czy jutro mógłbym udać się, ku pomocy Tobie, nie dalej jak tylko do pobliskiego zagajnika, po zapasy Tobie, bo czas zimowy się zbliża.
- Jasiu, bohaterze! Dziękuję Ci, byłbyś mi wielce pomocny.


 Autor: Karolina Kapała

Umieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych:

X


Zarejestruj się lub zaloguj,
aby mieć pełny dostęp
do serwisu edukacyjnego.




www.szkolnictwo.pl

e-mail: zmiany@szkolnictwo.pl
- największy w Polsce katalog szkół
- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie




Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> www.szkolnictwo.pl (w zakładce "Nauka").

Zaloguj się aby mieć dostęp do platformy edukacyjnej




Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie