Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Analiza i interpretacja opowiadania Marii Konopnickiej pt.„Banasiowa”

 

 


W opowiadaniu M. Konopnickiej pt. „Banasiowa” mamy do czynienia z dwoma narratorami. Pierwszym z nich jest kobieta [...usłyszałam. obejrzałam się.] pochodząca z wyższych warstw społecznych, albowiem bohaterka opowiadania zwraca się do niej zawsze słowami : „Proszę łaski pani”. Innym dowodem na wyższy status społeczny narratorki jest to, że spędza ona upalne południe w parku. Narratorka odnosi się do bohaterki w sposób w jaki zwracają się panie do osób niższych stanem, ale i starszych wiekiem, używając formy liczby mnogiej [pluralis maiestaticus] np. „Siądziecie może trochę?” „Toście nietutejsi ...”
Przygodnie spotkanej staruszki nie opuszcza, lecz jako pierwsza rozpoczyna z nią konwersację, jak mówi „aby coś powiedzieć”. Takie zachowanie świadczy o dobrym wychowaniu, które było właściwe określonym warstwom społecznym.
Sytuacja narracyjna wydaje się być klarowna. Przypadkowe spotkanie w parku staje się okazją do opowieści o życiu staruszki. Narrator uruchamia nie tylko lawinę wyznań Banasiowej , ale też nią kieruje , zadając w jej trakcie pytania np. „I jakeście do Lwowa przywędrowali?” , „I dobrze wam u dzieci?”, „No i cóż dalej?”. Pełnią one funkcję faktyczną.
Miejscem spotkania bohaterki i narratorki jest Park Łyczakowski we Lwowie , ani nie największy , ani nie najpiękniejszy ze słynnych parków. Jego opis jednakże pozbawiony jest jakichkolwiek odniesień do jego topografii. Nie pojawia się żadna nazwa rzeźby , czy charakterystycznego zakątka. Zmysłowa impresjonistyczna deskrypcja parkowej przyrody zawarta w drugim akapicie opowiadania jest konkretna
Narratorka w upalne południe przyszła do parku i usiadła na ławce. Czytelnik nie dowiaduje się do końca co ona robi w tym miejscu o tej porze dnia.
Dzień jest wyjątkowo skwarny. Być może zjawiła się w opustoszałym parku, aby delektować się naturą w stanie pełnego rozkwitu?
Interesującą kwestią wydaje się miejsce akcji opowiadania. Banasiowa , jak mówi przybyła do Lwowa z Wadowic , czyli dokonała migracji w obrębie Królestwa Galicji i Lodomerii. Nie miała więc powodów , aby płacić za tzw. kartę-pobyt. Jeśli jednak założyć, że Lwów nie jest Lwowem, ale dużym, ale dużym miastem gubernialnym w Kongresówce, to owa sprzeczność przestaje istnieć. Wówczas bowiem meldunek i opłata karty-pobytu jawi się jako oczywistość. Za taką hipotezą przemawia szereg innych dowodów.
Po pierwsze dawne Królestwo Polskie na przełomie XIX i XX wieku obok Górnego Śląska było najbardziej uprzemysłowioną częścią Polski. To do Warszawy, Łodzi, Żyrardowa, Zagłębia, czy podbiałostockich Łap ciągnęli ludzie w poszukiwaniu pracy. Galicja, poza Zagłębiem Borysowskim oraz Białą stanowiła teren mało uprzemysłowiony.
Po drugie, choć urząd, do którego udała się główna bohaterka, został określony mianem cyrkułu,to wiele wskazuje na to, że nie był to polski autonomiczny galicyjski urząd, tylko carski „uriad”. Panował w nim bałagan kompetencyjny, gdyż stara kobieta odsyłana była od przysłowiowego Annasza do Kajfasza. Takie stosunki z pewnością nie panowały w sprawnych urzędach galicyjskich.
Po trzecie warto zwrócić uwagę na jedno wyrażenie powtórzone dwukrotnie, brzmiące w tym opowiadaniu dziwnie obco: „Jakie dzieło?” To dosłownie przetłumaczone z języka rosyjskiego pytanie: „Kakoje dieło?”[„Jaka sprawa?].
Po czwarte Banasiowa zapamiętała pewien szczegół, mianowicie guziki. I choć nie opisała ich dokładniej to już z tego faktu można domniemywać, że musiały one być duże, niezwykłe, rzucające się w oczy, wręcz charakterystyczne. Takie właśnie duże i pozłacane guziki przy mundurach nosili carscy urzędnicy.
Zastosowanie języka ezopowego pozwoliło poddać krytyce absurd przepisów i skorumpowaną biurokrację rosyjskiej administracji na ziemiach polskich. Umożliwiło jednak wydanie opowiadania za zgodą carskiej cenzury.
Istnieją zasadnicze różnice między stylem wypowiedzi narratorki i głównej bohaterki.
Język tej pierwszej jest językiem literackim, w warstwie literackiej wzbogacony w środki stylistyczne właściwe poezji. Z kolei Banasiowa używa gwary. Jej wypowiedzi są składniowo niekiedy mało poprawne, odzwierciedlają stan emocjonalny bohaterki. Ona sama często używa frazeologii nacechowanej religijnie, np. „Nie daj Boże ciężkiego konania”, „Pan Jezus je tam beze mnie liczy...”, pełnej zabawnych dla dzisiejszego czytelnika słów i wyrażeń. Jej narracja odzwierciedla także swoistą ludową filozofię życia i śmierci.
Z chwilą kiedy Banasiowa zaczyna opowiadać swoją historię automatycznie staje się drugim narratorem. Przytacza in ekstenso wypowiedzi córki, zięcia, stróża i urzędników, snując swą relację z pozycji głównego uczestnika wydarzeń. Mamy więc i w tym przypadku do czynienia z narracją 1-osobową, która sprawia, że kompozycja całego opowiadania nabiera charakteru narracji w narracji [kompozycja szkatułkowa] .Taki zabieg stwarza dwie perspektywy narracyjne. Jedna staje się dla czytelnika swego rodzaju zaproszeniem do wysłuchania pozornie groteskowej historii starej kobiety. W drugiej czytelnik może obcować z nagą prawdą ludzkiego dramatu, nie przefiltrowaną przez tradycyjne narratorskie medium.
Akcja opowiadania zawiązuje się w momencie, gdy rozpoczyna się rozmowa między narratorką , a Banasiową i trwa do czasu, gdy ta ostatnia skończy swą opowieść. Wypełnia ją właściwie monolog staruszki podtrzymywany i dynamizowany od czasu do czasu pytaniami narratorki. Czas tak określonej akcji nie obejmuje chyba więcej niż godziny. Z kolei akcja owej drugiej narracji rozpoczyna się od momentu przyjazdu Banasiowej do Lwowa do córki w celu „dokonania żywota” i trwa kilka miesięcy, aż do spotkania w parku, które jest kanwą pierwszej narracji. Banasiowa nie tylko opowiada nieznajomej o swoim „lwowskim” życiu, ale też wspomina wcześniejsze wydarzenia ze swej biografii. Do czytelnika mówi głównie Banasiowa.
Do pierwszego narratora należą inicjalne i finalne słowa opowiadania. To on opisuje sytuację spotkania z Banasiową, jej wygląd oraz miejsce w jakim do niego dochodzi. Na końcu zaś zdobywa się na komentarz.
Gros tekstu [ok.4/5 objętości] wypełnia natomiast sui generis „spowiedź” Banasiowej. Przygodność spotkania pozwala jej na szczerość i otwartość. Banasiowa mówi dużo, jakoby kompensując sobie obfitością słów milczenie, na jakie skazuje ją sytuacja rodzinna. Tu wreszcie nie musi nikogo przepraszać za to, że wciąż jeszcze żyje. Tutaj może porozmawiać z życzliwą osobą, która pierwsza do niej przemówiła. Może wypłakać się nad okrucieństwem losu, który kazał jej szukać zarobku na starość. Sytuacja, w jakiej znalazła się Banasiowa, jej samej wydaje się zwyczajną choć przykrą i w sensie materialnym dokuczliwą. Czytelnikowi jednak obraz staruszki, która chce umrzeć, a nie może i , żyjąc nadal, musi pracować, sprzedając pierniki, może wydawać się okrutny, nieludzki. Jej opowieść ma wzbudzić w czytelniku współczucie i litość oraz refleksje nad „twardym” prawem. Postawa głównej bohaterki może także wywołać u czytającego szacunek dla jej małego heroizmu, szlachetnej prostoty i życiowej mądrości.
Utwór poprzedzony jest poetyckim mottem, rodzajem dedykacji, będącej hołdem dla staruszki. Właściwości tego motta w powiązaniu z elementami kreacji pierwszego narratora skłaniają do utożsamienia go z autorką opowiadania – Marią Konopnicką. Jej biografowie wspominają o trudnej sytuacji finansowej po rozstaniu się z mężem i konieczności podjęcia pracy zarobkowej. Musiała ciężko pracować opiekując się sześciorgiem dzieci. Biegając po mieście jako prywatna nauczycielka, zetknęła się z życiem różnych środowisk, poznała mieszkańców różnych dzielnic, warunki ich życia.
Na pewno często przysiadała na ławce obok prostej kobiety, tak jak przedstawiła to w „Banasiowej” i wzbudziwszy jej zaufanie przyjaznym uśmiechem i mądrym spojrzeniem, wysłuchała wielu podobnych zwierzeń, odgadując i uzupełniając nie dopowiedzianą resztę intuicją kobiety i pisarza. Autorka okazała się doskonałym psychologiem, dzięki temu utwór przemawia do odbiorcy z taką siłą. Gdyby Banasiowa nie była prostą kobietą, która jawi się przed nami jak „żywa”, opowiadanie wydawałoby się nam sztuczne, albo zanadto wzniosłe.
Dzięki zastosowaniu środków podkreślających kontrast między tym co widzi bohater, a tym, co naprawdę się dzieje-czytelnik widzi problem nędzy i dramat starości w całej ostrości.
Autorka nie pozwala popaść odbiorcy w stan zobojętnienia. Nie chce swą twórczością uspokajać, wręcz przeciwnie, chce budzić niepokój. „Banasiowa” bliska jest opowiadaniom i nowelom Konopnickiej np. „Dym” czy „Miłosierdzie gminy”, z uwagi na zbieżność problematyki czy kreacją głównego bohatera. Utwór należy do nurtu społeczno-obyczajowego w twórczości autorki „Z łąk i pól”.

Opracowała:
Violetta Kutkowska
nauczycielka Szkoły Podstawowej
w Łaguszewie
Jeżeli zauważyłeś jakieś nadużycia w prezentacji napisz o tym poniżej i wyślij je do nas:
INFORMACJE O PREZENTACJI

Ostatnią zmianę prezentacji wykonał: Szkolnictwo.pl.
IP autora: 83.21.195.174
Data utworzenia: 2008-09-01 23:15:15
Edycja: Edytuj prezentację.

HISTORIA PREZENTACJI

Szkolnictwo.pl (83.21.195.174) - Prezentacja (2008-09-01 23:15:15) - Edytuj prezentację.





Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie