Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Konflikt interesów a integracja w zespole świetlicowym

 

 Rozpoczynając pracę nauczyciela – wychowawcy świetlicy (rok 1990), która swoją siedzibę miała w pomieszczeniu na parterze bloku mieszkalnego oddalonego od szkoły ok. 0,5 km tj. 10 - 15 minut dojścia pieszego – spotkałam się z wieloma sytuacjami, czasami przekraczającymi moje wcześniejsze wyobrażenia o pracy w świetlicy. W składzie grupy świetlicowej liczącej przeciętnie 50 osób znajdowały się dzieci uczęszczające do klas I i III (taki skład grupy spowodowany był zmianowością zajęć lekcyjnych, uczniowie tych klas uczęszczali na lekcje na pierwszą zmianę a kończyli o godz. 10.25, 11.30 bądź 12.20. Następnie pod opieką wychowawcy przychodziły do świetlicy i tu pozostawały do momentu odbioru przez rodzica, często do godziny 17.00.
Już pierwsze dni mojej pracy przyniosły doświadczenia wynikające z różnicy interesów obu grup wiekowych. Sporne sprawy wynikały z chęci dominacji uczniów starszych nad uczniami wkraczającymi w życie szkolne, często potrzebujących niemal matczynej opieki.
Zastanawiając się nad tym jak pogodzić obie grupy, które przecież są skazane na siebie, co najmniej przez trwający rok szkolny, przeciętnie ok. 4 – 6 godz. dziennie. Jak sprawić, aby satysfakcja z bycia starszym, wynikała z zachowań pozytywnych a nie jak się często się zdarzało negatywnych, typu; wyśmiewanie młodszych kolegów z powodu znikomego stażu w szkole, szarpanie, popychanie. Z drugiej zaś strony, aby pierwszoklasista osiągnął zadowolenie z kontaktów z rówieśnikami, poczucie bezpieczeństwa oraz bycia chcianym w tej grupie. Ogólnie mówiąc, aby w krótkim czasie uzyskał stan zadowolenia ze swoich pierwszych doświadczeń szkolnych?
Zadanie było tym trudniejsze, że dotyczyło uczniów z problemami w zachowaniu wynikającymi często z powodu niedowartościowania ze strony rodziców bądź środowiska szkolnego. Uczeń taki próbował w świetlicy odreagować swoje szkolne niepowodzenia a mając „pod ręką” młodszego kolegę miał świetną ku temu okazję.
Zastanawiając się nad tym, jak pokierować procesem prawidłowej adaptacji wychowanków, wprowadziłam cykl zajęć zabawowych, które na wstępie miały doprowadzić do lepszego poznania się uczniów w tej grupie (osiedle 20 tys., więc dzieci niekoniecznie znały się z podwórka czy bloku). Wobec tego codziennie na powitanie zabawy w kręgu typu „To ja”, „Zapamiętaj moje imię”, „Siatka bezpieczeństwa” oraz wiele innych na bazie gier i zabaw psychologicznych ułatwiających poznanie, adaptację czy lepszą komunikację członków grupy, przynosiły dzieciom wiele radości. Wspólne przeżywanie i obcowanie w czasie zabaw, poznawanie swoich upodobań czy też sytuacji nie akceptowanych przez dzieci nieco osłabiało emocje starszych kolegów, ale nie do końca przynosiło satysfakcję (często musieli dawać do zrozumienia „maluchom”, że to oni są starsi, mądrzejsi, bardziej obyci).
Wpadł mi do głowy pomysł na zorganizowanie imprezy dla pierwszoklasistów, przygotowanej w całości przez kolegów klas starszych, bazujący na tym, że cała nasza świetlica to królestwo, którym rządzi król Świetlik i królowa Świetliczanka. W królestwie tym wszystkim poddanym żyje się bardzo dobrze, gdyż rządzone jest przez mądrego i sprawiedliwego władcę. Rolę króla powierzyłam chłopcu, który wcześniej był częstym inicjatorem sytuacji konfliktowych. Posiadał on cechy przywódcze, ale wykorzystywał je do prowokowania sytuacji, które w konsekwencji kończyły się negatywną opinią nauczycieli, rodziców czy rówieśników. Pomysł rządzenia „świetlicowym królestwem” bardzo się chłopcu spodobał, chociaż przekonanie go, że w tym układzie król jako mądry i sprawiedliwy władca dba o swoich wszystkich poddanych, a wydawane przez niego dekrety mają służyć zadowoleniu wszystkich, wymagało cierpliwości i dużego wyczucia. Przygotowywaną imprezą którą nazwałam „Przyjęcie pierwszoklasistów do grona świetlicowego królestwa”, zainteresowali się także jego rodzice, którzy pomogli chłopcu przygotować strój i insygnia władzy. Rodzice innych dzieci również włączyli się do pomocy w przygotowaniu przyjęcia,
piekąc ciasto na królewską ucztę, pomagając swoim pociechom w przygotowaniu niezbędnych rekwizytów. Pozostałe role, a więc królowej, nadwornego pisarza, dworzan i inne rozdzieliłam zgodnie z zapotrzebowaniem uczniów, sami deklarowali chęć bycia konkretnymi postaciami. W scenariuszu znalazło się miejsce dla różnych charakterów dziecięcych. Wychowankowie mogli zaprezentować swoje uzdolnienia, wykazać się swoimi zainteresowaniami. Podzieliłam uczniów klas trzecich na sekcje, które zajęły się przygotowywaniem imprezy. Sekcja plastyczna przygotowywała emblematy dla pierwszaków, które były im wręczone na koniec zabawy. Była to np. „Pomocna dłoń” (odrysowana rączka dziecka na kolorowym kartonie, wycięta a na każdym palcu umieszczona rada dla młodszego kolegi np. „bądź miły”, „pomagaj słabszym”, „nie niszcz gier”, „szanuj zieleń” itp., z kolorową tasiemką do zawieszenia na szyi). W kolejnych latach zmieniałam nieco scenariusz i młodsi koledzy otrzymywali np. „Poradnik pierwszoklasisty”- ilustrowaną książeczkę, której każda strona przedstawiała jak należy się zachowywać lub, czego trzeba unikać, emblemat z imieniem ucznia oraz objaśnieniem jego znaczenia np. Estera – gwiazda. Scenariusze w poszczególnych latach dostosowywałam do możliwości uczniów tworzących grupę, gdyż to oni w większości przygotowywali niezbędne materiały do przeprowadzenia imprezy.
Inna sekcja przygotowywała test sprawdzający wiedzę intelektualną i sprawność fizyczną – były to losy z pytaniami, zagadki, ćwiczenia do wykonania tzw. tor przeszkód, który musiał pokonać pierwszoklasista. I tak w finale imprezy uczeń klasy pierwszej musiał się wykazać sprawnością fizyczną, umysłową, oddać pokłon miłościwie panującemu królowi i królowej a w nagrodę otrzymywał przygotowany emblemat oraz zapewnienie o ciągłej opiece i pomocy ze strony starszych kolegów. Uwieńczeniem zabawy było odczytanie przez nadwornego pisarza „Aktu Ślubowania” oraz przypieczętowanie go kciukiem przez pierwszoklasistę.
Tor przeszkód oraz test był tak opracowany, aby każde dziecko miało satysfakcję z wykonanego zadania a w przypadku trudności, wyznaczeni uczniowie klasy trzeciej tzw. „sekcja szybkiego reagowania”, natychmiast pomagała młodszemu koledze. Zakończeniem była uczta królewska tj. słodki poczęstunek dla wszystkich.
Role bycia królem oraz uczestników poszczególnych sekcji przeniosłam później na życie codzienne w świetlicy, z zastosowaniem zmian w składzie osobowym pełnionych ról zgodnie z zapotrzebowaniem uczniów. Aktualnie panujący król wyznaczał swego następcę, w ten sposób każdy chętny mógł popróbować swoich sił w „rządzeniu” lub pełnieniu innych zadań. Uczniom bardzo się podobała sekcja „szybkiego reagowania”, do której zawsze było dużo chętnych.
Tak więc, obecnie bardzo mocno akcentowane założenia „integracji” czy „adaptacji” realizuję od lat w sposób naturalny, akceptowany przez wychowanków, w trakcie ich codziennych zabaw, wspólnego przebywania, wykonywania zadań na rzecz grupy lub poszczególnych jej członków. Ich codzienne zabawy, przebywanie ze sobą, ale także i konflikty, przygotowują ich do aktywnego uczestnictwa w społeczności uczniowskiej a później w życiu dorosłym, sprawiają, że z czasem potrafią dostosować się do wymogów otoczenia (przyjmują warunki ustalone przez grupę szczególnie, gdy są to zasady ustanawiane wspólnie, w trakcie zajęć redagowania regulaminu, czy kodeksu wychowanka świetlicy ustalanego techniką „burzy mózgów”, czy w trakcie zabawy w kręgu typu dokończ zdanie: „Czuję się dobrze gdy…,” „Nie lubię kiedy…,”).
Zasady naturalnej integracji stosuję również w obecnej szkole, do której trafiłam wraz z reformą systemu oświaty. A że jest to Zespół Szkół, w którym oprócz Szkoły Podstawowej ogólnej jest także SP specjalna dla dzieci z dziecięcym porażeniem mózgowym, zobaczyłam nowy kierunek w swoich działaniach integracyjnych, zgodny zresztą z założeniami Szkolnego Programu Wychowawczego, a zmierzający do lepszej komunikacji społecznej między uczniami obu szkół, opartej na wzajemnym szacunku oraz umiejętności niesienia pomocy w sposób akceptowany przez obie strony.

Łucja Golińska-Mor
SP 75 we Wrocławiu

Jeżeli zauważyłeś jakieś nadużycia w prezentacji napisz o tym poniżej i wyślij je do nas:
INFORMACJE O PREZENTACJI

Ostatnią zmianę prezentacji wykonał: Szkolnictwo.pl.
IP autora: 83.21.195.174
Data utworzenia: 2008-09-01 23:17:09
Edycja: Edytuj prezentację.

HISTORIA PREZENTACJI

Szkolnictwo.pl (83.21.195.174) - Prezentacja (2008-09-01 23:17:09) - Edytuj prezentację.





Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie