Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Język niewerbalny a autorytet nauczyciela

 

 


ZNACZENIE JĘZYKA NIEWERBALNEGO W PROCESIE BUDOWANIA AUTORYTETU NAUCZYCIELA
Referat opracowała: mgr lic. Róża Machowska

Racibórz 2005

     Warunkiem przekazywania wiedzy, budowania właściwych życiowych postaw u ucznia jest dyscyplina. Jest ona fundamentem wszelkiej edukacji. Jej brak przekreśla w części lub w całości owoce edukacji, demoralizuje uczniów (można robić, co się chce i nie ponosi się za to żadnej odpowiedzialności), sprawia, że katecheta (nauczyciel) traci wiarę w sens swojej pracy.
     W budowaniu dyscypliny dużą role odgrywa komunikacja między uczniami a nauczycielem na poziomie mowy ciała. Jest to jedna z wielu płaszczyzn zaprowadzaniu porządku na lekcji.. Wszystkie zaś elementy - dialog z uczniami, wprowadzanie zasad, budowanie więzi, właściwe motywowanie, pochwała, sprawiedliwe ocenianie, ciekawe nauczanie i inne – są ogniwami jednego łańcucha czy trybami jednego mechanizmu.
     Utrzymanie porządku na lekcji nie może być drogą na skróty. Musi to być działanie systemowe i podjęte z wyprzedzeniem. Czasami niewiele można zrobić, gdy z pewnych przyczyn lekcje zaczynają przypominać horror, gdy nauczyciele spotykają się z jawnym buntem i złośliwymi gierkami całej klasy. Budowania dyscypliny można się uczyć, można się też uczyć mowy ciała jako narzędzia dyscypliny klasowej. Nauka ta trwa dłużej niż wysłuchanie referatu czy przeczytanie książki. Jest także dość trudna – oprócz inwestycji w postaci czasu trzeba także poświęcić wysiłek swojej woli.
     W niniejszym referacie podejmę następujące zagadnienia. Na początku przedstawię spostrzeżenia dotyczących poznawania języka niewerbalnego. Potem rozwinę kilka myśli na temat autorytetu – mowa ciała ma bowiem budować i podtrzymywać wśród uczniów nasz autorytet. Doceniając walory obrazowości i narracji, przytoczę pewne opowiadanie, które w prosty sposób zilustruje główną myśl tej pracy. Ostatnią część poświęcę wskazówkom dotyczącym zachowania, które wcielę w konkretną postać katechetki - Karoliny Wojciechowskiej (postać wymyślona na potrzeby tej pracy).

1. ABC mowy ciała.

     Chcąc nauczyć się czytać, należy poznać kształt literek, rozumieć ich znaczenie i umieć odczytywać ich ciągi. W przypadku mowy ciała w zasadzie chodzi o to samo
     Pierwszym etapem - pierwszą lekcją – nauki mowy ciała jest poznawanie kształtu liter. Wydaje się to łatwe, ale w naszym przypadku tych liter jest więcej niż w jakimkolwiek alfabecie. Pomyślmy o tym, co człowiek może zrobić ze swoimi oczami, brwiami, wargami, czołem mimika całej twarzy. Ile może być możliwych układów palców, dłoni, rąk ... i nóg. Jak dużo może powiedzieć sztywność bądź luz sylwetki, sposób ustawienia się.
     Wreszcie pamiętajmy, że wszystkie te sygnały nie istnieją zaklęte w rzeźbie, ale ciągle stają się, zmieniają, pulsują. Każde z tych zachowań nie jest bez znaczenia; im więcej tych rzeczy dostrzeżemy, tym większa może być trafność późniejszej interpretacji. Całą tę "grę", "taniec" ciała trzeba obserwować i z tym jest kłopot – nie potrafimy tego robić. Koncentrujemy się na słowach – ciało stanowi jedynie rozmazane tło wypowiedzi.
     Czasami czujemy, że "coś jest nie tak"; chodzi o to, że słowa mówią coś innego niż ciało, ale nie potrafimy wyjść poza niejasne odczucia, nie potrafimy konkretnie nazwać sygnałów ciała sprzecznych z wypowiadanymi słowami.
     Dodatkowa trudność pojawia się wówczas, gdy stajemy nie przed jednym osobnikiem, ale gdy tych osobników jest dwudziestu lub trzydziestu. Mowa tu o katechecie (nauczycielu) i klasie. Należy zatem uczyć się obserwacji.. Niektórzy autorzy twierdza, że kobiety, zwłaszcza matki, mają lepszą zdolność obserwacji i odczytywania mowy ciała – pierwszych kilkanaście miesięcy życia opiera się w zasadzie na komunikacji niewerbalnej.
     Wykorzystujmy różne sytuacje, by uczyć się obserwacji, zauważać szczegóły. W tym momencie nie chodzi jeszcze o pytanie, co znaczy, co wyraża dany gest ale o czystą obserwację. Rozmówca patrzy w okno, na sufit, wyciera okulary, przygryza wargi, ma zaczerwienione policzki. Wbrew pozorom nie jest to takie proste; gdy zaczniemy to praktykować, zobaczymy jak łatwo jest dodać do obserwacji interpretację. Oto niektóre przykłady obserwacji z interpretacją: rozmówca nie patrzy nam w oczy, bo ma cos na sumieniu; wyciera okulary, by zyskać na czasie; nerwowo przygryza wargi – wstydzi się, poprawia ubranie.
     Na tym etapie należy unikać interpretacji, bo zbyt pospieszna okazuje się błędna. Czerwone policzki mogą świadczyć o wstydzie, ale też o ... nadciśnieniu lub innej chorobie. Ktoś może odwracać wzrok, by ukryć niepewność lub kłamstwo, albo też ma zeza i wstydzi się tego.
     Obiektem obserwacji może być osoba, która nie wchodzi w bezpośrednie relacje z nami. Nie trzeba aranżować żadnych sztucznych sytuacji, ale po prostu otworzyć oczy na życie. Sytuacje w szkole, sklepie, autobusie czy na ulicy są doskonałym poligonem, który mamy na wyciągnięcie ręki.
     Dodatkowo możemy posiłkować się zdjęciami z kolorowych gazet. Zatrzymany w kadrze ruch daje nam to, czego nie mamy normalnie w życiu – czas na dłuższe przemyślenia. W normalnej sytuacji sygnały mowy ciała następują po sobie w błyskawicznym tempie, łatwo się pogubić. Przy zdjęciu możemy dłużej się zatrzymać i zobaczyć to, co zwykle umyka naszej uwadze.
     Gdy zyskamy pewną sprawność w obserwacji możemy pójść o krok dalej. Z określonymi gestami (raczej zespołami gestów) wiążą się pewne wewnętrzne odczucia, przeżycia, myśli. Znajomość mowy ciała to umiejętność możliwie bezbłędnego rozpoznania tego, co kryje się pod ciałem. W jaki sposób to czynić. Trzeba dotrzeć do obiektu, który odsłania się przed nami na obu płaszczyznach – ciała i wewnętrznych przeżyć. Jedynym takim obiektem jesteśmy my sami dla siebie. Dlatego też należy zacząć obserwować swoje zachowania i przeżycia, które im towarzyszą. W czasie rozmowy z kimś zdjęłaś okulary i dokładnie je wycierasz. Co czujesz? Założyłeś ręce na piersi, skrzyżowałeś nogi. Czego w tym momencie doznajesz. Jakie są twoje myśli, napięcia, emocje?
     Obserwując siebie – swoje ciało i swoje przeżycia towarzyszące zewnętrznym zachowaniom, dostrzeżemy pewne zasady, prawidłowości. To, co odkryjemy, będzie można przenosić na innych. To znaczy, widząc u kogoś jakiś gest, jakieś zachowanie, będziemy mogli przypuszczać, że ów człowiek przeżywa właśnie to czy tamto.
     Potrzeba tu działań powolnych i ostrożnych. Zawsze należy pamiętać, że nasze odczytywanie mowy ciała to jedynie przypuszczenie, wskazówka. Z upływem czasu, nabierając doświadczenia, będziemy coraz lepszymi tłumaczami, ale zawsze mowa ciała pozostanie językiem wieloznacznym
     Warto w tym miejscu zaznaczyć rolę książek, które traktują o mowie ciała. Jest ich dużo i mają zróżnicowaną wartość. Zdecydowanie należy odradzać korzystanie z podręczników, które mowę ciała upraszczają i spłycają, tworząc coś na miarę słownika- "dotykać ust – kłamać", "ruszać nogą w pantoflu – mieć na kogoś ochotę". Żaden słownik mowy ciała nie istnieje. Mowa ciała jest co prawda językiem ale nie tłumaczy się tu poszczególnych słów, a raczej całe zdania lub zgoła akapity. Mowa ciała będzie zawsze rodzajem umiejętności, do wykształcenia której są potrzebne – oprócz wiedzy – także (a przede wszystkim) ćwiczenia, doświadczenia, sprawności. Jak rzadko w której dziedzinie, tu naprawdę praktyka czyni mistrza.

2. Autorytet.

     Do czego ma służyć poznawana mowa ciała. Zacząć tu można od cytatu z pewnej publikacji o dyscyplinie. Autor pisze: "[Pewien] dyrektor szkoły powiedział do swojego kolegi, że nie potrafi zrozumieć, dlaczego jedna z nauczycielek w jego szkole – "takie wiotkie dziewczątko" – nie ma żadnych kłopotów w kierowaniu klasą, podczas gdy inny nauczyciel mocny mężczyzna, jest w rękach tych samych uczniów bezwolną igraszką" . J
     est to niezwykle ciekawa sytuacja, która ma miejsce w wielu szkołach. Klasa w obecności jednego nauczyciela zachowuje się porządnie i TA SAMA klasa w obecności innego nauczyciela staje się "opętana". Problem nie leży więc w przedmiocie nauczanym – problem leży w nauczycielu. Wracając do przytoczonego wyżej cytatu, można powiedzieć, że "wiotkie dziewczątko" ma autorytet, a "mocny mężczyzna" tego autorytetu jest pozbawiony.
     Nauczyciel i katecheta posiadał niegdyś autorytet zapożyczony z instytucji, którą sobą reprezentował. Dzisiaj te czasy bezpowrotnie minęły. Obecnie sam fakt, ze ktoś jest nauczycielem znaczy bardzo mało. Co jednak nie znaczy, że autorytetu mieć nie można. Jest to osiągalne, ale już na innej drodze – opartej na własnej osobowości, kompetencjach i czynach. Wszystkie te cechy objawiają się w werbalnych wypowiedziach, ale o wiele bardziej w języku niewerbalnym – mowie ciała. Rzecz oczywista, najpełniej w spójności między jedną a drugą formą wypowiedzi . "Ciało nie kłamie, jest ono zwierciadłem duszy" . Wyrażając się krótko – autorytet w szkole zależy od tego, KIM JEST nauczyciel i JAK SIĘ SPRZEDA.
     Na lekcjach chodzi o zdefiniowanie następującej sytuacji: to nauczyciel dyktuje warunki, wydaje polecenia, rozstrzyga wątpliwości. Uczniowie słuchają, wykonują poplecenia, przyjmują uwagi.
     Czasami uzyskanie takiego autorytetu wydaje się nieosiągalne, nauczyciele zapominają, że mają do czynienia z dziećmi bądź młodzieżą. Bardzo często jest to fizyczna przewaga, natomiast zawsze jest to przewaga wykształcenia, dojrzałości i doświadczenia życiowego. Katecheci zapominają, że reprezentują instytucję i związaną z tym władzę, której uczeń po prostu ma się podporządkować,. Nauczyciel powinien odgrywać rolę, która jest mu przypisana; jest to łatwiejsze od sytuacji ucznia, który – chcąc pobrykać- musi się ze swojej roli ucznia wyłamać. W związku posiadaną władzą katecheta ma szereg praw, których nie ma uczeń – to katecheta decyduje o temacie lekcji, to on może chodzić między ławkami, sprawdzić zeszyt ucznia, wezwać do odpowiedzi, wpisać uwagę, wystawić ocenę itp. Sytuacja nauczyciela to w punkcie wyjścia zdecydowana przewaga, które należy strzec i ją umacniać.
     Spójrzmy na "wiotkie dziewczątko" i "mocnego mężczyznę" od innej strony. Przypuszczalnie problemy nauczyciela nie zaczęły się w momencie, gdy - stając przed klasą – pomyślał: " Jestem słaby psychicznie, nie potrafię zapanować nad tą klasą, w zasadzie mogą robić, co im się żywnie podoba". Oczywiści nauczyciel tego klasie nie powiedział, ale ... nadał komunikat na płaszczyźnie niewerbalnej.
     Być może zaczęło się od unikania kontaktu wzrokowego, od "okopania się" w rogu sali za biurkiem, od chwili, gdy nauczyciel "nie zauważył" jakiegoś momentu złamania dyscypliny, ale uczniowie zauważyli. Takie czy inne "wypowiedzi" nauczyciela przekonały klasę, że nauczyciel jest miękki i pozwoli na wszystko.
     Podobnie sukces "wiotkiego dziewczątka" nie polegał na tym, że nauczycielka na pierwszej lekcji zapowiedziała: "ze mną nie wygracie". Taki komunikat mógł wygłosić i "mocny mężczyzna". W tym przypadku najważniejsza dla nauczycielki była zdolność obserwacji, odwaga i skuteczność reagowania. Dodajmy, że pozbawiona była środków przymusu. Jedyną jej bronią był odpowiedni komunikat wysłany w sposób niewerbalny.
     Mowa ciała ma służyć właśnie temu, by zdobywać, utrzymywać, wzmacniać własny autorytet, dzięki któremu nauczyciel, nie uczeń będzie definiować sytuację. W jaki sposób to czynić? Zachowywać się, jakby się miało autorytet.

3. Siłacz za kotarą – jak pokazać autorytet?

     Świetną ilustracją i próbą wyjaśnienia kwestii autorytetu niech będzie bajka pod tytułem " Przebrała się miarka" pokazywana swego czasu w TV w cyklu "Dobranocek dla dorosłych"
      Bohaterami tej historii są dwaj bracia. Subtelny, melancholijny i poetyczny Jose oraz porywczy i grubiański Pedro. Cała rzecz dzieje się w Hiszpanii. Jak Hiszpania długa i szeroka nie było bezczelniejszego drania niż Don Pedro i łagodniejszego człowieka niż Don Jose. Już w dzieciństwie Pedro odbierał bratu zabawki a gdy dorośli - dziewczęta i pieniądze. Biedny Jose znosił to w milczeniu. Zdawał sobie sprawę, że jest słabszy.
     Aż pewnego dnia Don Pedro z tobołkiem i kozą na sznurku wkroczył do domu Jose. Włożył tobołek do szafy, przywiązał kozę do łóżka i rozsiadł się wygodnie, zakładając nogi na stół.
     Gospodarz wodził za nim przerażonym wzrokiem.
  • Co to ma znaczyć? – zdobył się wreszcie na odwagę.
  • To znaczy, że od dzisiaj tu mieszkam.
  • Przecież masz swój dom...
  • Już nie mam – wyjaśnił nieproszony gość – Przegrałem go w karty.
  • Ależ, Pedro, ja się niedługo żenię – rzekł błagalnie Jose.
  • Tym lepiej, będziemy mieli żonę, he, he ,he!
Caramba! Tego było już za wiele nawet dla cierpliwego Jose. Biedak jak oszalały wypadł na rynek szukać pomocy.
     Streszczając całą historię, wystarczy powiedzieć, że nie udało mu się jej uzyskać. Wielu mu współczuło, ale w rodzinne sprawy nikt nie chciał się mieszać. Cierpiał więc, biedak dalej, pomiatany i poniżany we własnym domu.
     Sytuacja wydawała się nie do rozwiązania do dnia , gdy do miasteczka przyjechał cyrk, a w nim siłacz zrywający łańcuchy. W głowie Don Jose zaświtała nadzieja. Pod nieobecność brata zaprosił siłacz do domu i wyjaśnił mu w czym rzecz.
  • Dasz mu w kość, a ja dam ci za to sto peset – zakończył relację.
  • Dwieście! – zażądał siłacz.
  • Niech będzie. Niczego nie pożałuję, byle drania rozumu nauczyć.
Cyrkowiec naprężył muskuły.
  • Możesz na mnie polegać! – zapewnił.
  • Wejdź za tę zasłonę – polecił mu Don Jose – i na razie ani mru-mru, dopiero kiedy zacznie się stawiać... Będzie miał za swoje! – zawołał wniebowzięty i wepchnął szybko siłacza do kryjówki, bo już na ganku słychać było kroki Don Pedro.
Brat jak zwykle kopnięciem otworzył drzwi, usiadł, a w zasadzie rozwalił się na krześle, położył nogi na stole i powiedział:
  • Jeść i pić! Tylko szybko!. No, czego się gapisz, bałwanie?!
Don Jose chwilę mocował się z sobą.
  • Won! – wykrzyknął.
Don Pedro był tak zaskoczony, że aż zdjął nogi ze stołu.
  • Coś ty powiedział?
  • Won, łobuzie , z mojego domu, bo ci kości poprzetrącam! – poszedł na całego Jose.
  • Ależ, bracie – wyjąkał Pedro.
  • Won, powiedziałem, i to już!
Intruz potulnie zaczął zbierać swoje rzeczy i odwiązał kozę.
  • Koza tu zostanie. Mało to jadłeś i piłeś u mnie za darmo?! Przypomniał twardo pan domu.
  • Nie jest dobrze – szepnął don Pedro i cichutko zamknął za sobą drzwi.
  • Hip, hip, hurra! – zawołał radośnie Jose.
  • Już po wszystkim! Wyłaź, siłaczu, wyłaź! – szarpnął zasłonkę ii zdębiał. – Santa Madonna, tu nikogo nie ma! – jęknął. – Ten nicpoń wziął pieniądze i czmychnął przez okno. Zostawił mnie całkiem samego!
Nagle uderzył się w czoło.
  • Więc to ja sam, zupełnie sam pokonałem don Pedro – pojął i zaczął tańczyć z radości.
I czas na morał. Historyjka ta dedykowana jest tym, którzy cierpią na dość rozpowszechniony kompleks, że nie mają nikogo za sobą. To naprawdę nie jest konieczne. Wystarczy tylko robić wrażenie, że się kogoś takiego ma.
     Zatrzymajmy się trochę nad tą bajką i wyprowadźmy z niej kilka życiowych i pedagogicznych prawd i kilka postulatów.
  • Nie zawsze zwycięża silniejszy;
  • Nie argument siły, ale siła argumentu;
  • Od samej siły, którą posiadamy, ważniejsze jest to, by w tę siłę uwierzyła druga strona.
Natomiast postulaty są następujące:
  • Pamiętaj, kim jesteś;
  • Wiek, wiedza, doświadczenie, pozycja i prawo dają Ci autorytet.
  • Zachowuj się tak, jakbyś ten autorytet posiadał;
  • Buduj swoje poczucie wartości;
  • Zachowuj się tak, jak przystało na dorosłego człowieka, nauczyciela.

4. Wejście smoka.

     Teraz kilka recept przekazanych w formie narracji dla nauczycielki Karoliny Wojciechowskiej, która przychodzi do nowej szkoły.
     Karolina będzie doskonale przygotowana do każdej lekcji. Do klasy będzie szła samym środkiem korytarza (nie po ścianach), uczniowie będą w popłochu schodzić jej z drogi.
     Gdy Karolina zobaczy swoją klasę, jeszcze bardziej się wyprostuje, pierś do przodu, głowa do góry. Otworzy drzwi do klasy (władza kluczy!) i uwaga: stanie na progu. Jedno oko obserwuje tych, którzy są na korytarzu, drugie kontroluje klasę. Każdy uczeń przechodzi obok Karoliny i ma pewność, że wchodzi na jej terytorium.
     Jak zachować się dalej wobec uczniów? Bez wchodzenia w szczegóły, należy pamiętać o dwóch kategoriach – bezpośredniości i napięciu. Karolina wie, że jeśli spojrzy na ucznia to będzie to sytuacja bardziej bezpośrednia niż gdyby patrzyła w okno. Jeśli zrobi krok w jego stronę bezpośredniość jeszcze się zwiększy. Podobnie, gdy stanie bardzo blisko, pochyli się, położy dłoń na jego ławce (jego terytorium!)
     Karolina wie także, że ten komu wypada bardziej się wyluzować – to ona, a nie uczeń. Zatem troszczy się ona, by jej ton i brzmienie głosu, mimika, gesty, postawa pokazywały luz i bezpośredniość. Karolina nie boi zbliżyć się do ucznia, ale czyni to spokojnie. Nie zasłania się dziennikiem, biurkiem, krzesłem, linijką. Nie krzyżuje ramion i nóg. Karolina nie lubi występować w TVN, więc nigdy nie uderzy ucznia.
     Karolina nigdy nie odpowie na pytanie ucznia postawione poza zasadami; wie bowiem, że ten, kto zadaje takie pytania – rządzi. Uczeń może jak najbardziej pytać, ale nauczyciel musi na to zezwolić.
     Ten krótki z natury tekst nie zastąpi studium solidnych lektur, osobistych przemyśleń a nada wszystko ćwiczeń. Na pewno jednak zachęci do trochę innego (niewerbalnego) spojrzenia na kwestię autorytetu nauczyciela w dzisiejsze szkole.
     Niech puentą tego referatu będzie stara żydowska anegdota:
     Mówi jeden Żyd do drugiego:
  • Jechałem wczoraj koleją, do przedziału wszedł konduktor, i on ma mnie spojrzał tak, jak bym nie miał biletu!
  • I co zrobiłeś?
  • Nic. Spojrzałem na niego TAK, JAKBYM MIAŁ BILET!

    Opracowała: RÓŻA MACHOWSKA
    Gimnazjum nr 2 w Raciborz
  • Jeżeli zauważyłeś jakieś nadużycia w prezentacji napisz o tym poniżej i wyślij je do nas:
    INFORMACJE O PREZENTACJI

    Ostatnią zmianę prezentacji wykonał: Szkolnictwo.pl.
    IP autora: 83.21.195.174
    Data utworzenia: 2008-09-01 23:21:39
    Edycja: Edytuj prezentację.

    HISTORIA PREZENTACJI

    Szkolnictwo.pl (83.21.195.174) - Prezentacja (2008-09-01 23:21:39) - Edytuj prezentację.





    Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie