Startuj z nami!

www.szkolnictwo.pl

praca, nauka, rozrywka....

mapa polskich szkół
Nauka Nauka
Uczelnie Uczelnie
Mój profil / Znajomi Mój profil/Znajomi
Poczta Poczta/Dokumenty
Przewodnik Przewodnik
Nauka Konkurs
uczelnie

zamów reklamę
zobacz szczegóły
uczelnie
PrezentacjaForumPrezentacja nieoficjalnaZmiana prezentacji
Świąteczna afera

Od 01.01.2015 odwiedzono tę wizytówkę 1789 razy.
Chcesz zwiększyć zainteresowanie Twoją jednostką?
Zaprezentuj w naszym informatorze swoją jednostkę ->>>
* szkolnictwo.pl - najpopularniejszy informator edukacyjny - 1,5 mln użytkowników miesięcznie



Platforma Edukacyjna - gotowe opracowania lekcji oraz testów.



 

„Świąteczna afera” to nietypowy spektakl o tematyce gwiazdkowej. Zawiera teksty ról, opisy scen, tytuły proponowanych piosenek. Składa się z pięciu zasadniczych scen, przeplecionych piosenkami świątecznymi i kolędami. Mimo nastrojowości poruszanego tematu jest zabawny, w większości powstał ze scenek napisanych przez uczniów. Sami autorzy dokonali doboru obsady i uczestniczyli w reżyserowaniu przedstawienia.
Przedstawienie wystawione w grudniu 2002 w MGOK w Osiecznej dla mieszkańców miasta i gminy, przygotowane przez uczniów ze Szkoły Podstawowej w Osiecznej

– scenariusz widowiska gwiazdkowego na motywach prac uczniowskich nagrodzonych w II Szkolnym Konkursie Literackim w 2002 roku

Z kopyta kulig rwie (bohaterowie pierwszej scenki udają się na targ)

Osoby:
Karp Teodor Innocenty
Mama
Tata
Synowie Krzysztof i Szymon
Sprzedawca Ryb


AKT I

Scena: Targ. Kilka stoisk. Jedno z nich należy do Sprzedawcy Ryb. Mama i Tata rozchodzą się w różne strony.

Przed Bożym Narodzeniem, jak to co roku bywa, Tata i Mama Kosmatkowie wybrali się na zakupy. Mama udała się na poszukiwanie prezentów dla najbliższych, natomiast tacie wręczyła wielką listę produktów niezbędnych do przyrządzenia świątecznej kolacji. Główne miejsce na tej liście zajmował karp.

Tata przechadzając się po targowisku natrafił wreszcie na sprzedawcę ryb. Były wśród nich także karpie zgromadzone w ogromnej wannie. Tata przyglądał się im ciekawie. Jego wzrok przykuła jedna z ryb. Był to bardzo duży karp, którego łuski na grzbiecie połyskiwały lekko tajemniczym niebieskim światłem. Tacie wydawało się, że karp wpatruje się w niego z ciekawością." E tam to tylko ryba " pomyślał tata i postanowił kupić właśnie tą, a nie inną.
Podszedł do Sprzedawcy:
- Ile kosztuje ten karp? - spytał Tata.
- Który?
- O ten z niebieskimi refleksami na grzbiecie - Tata wskazał wybranego karpia ręką.
- A ten, tego dam Ci za darmo, kolego.
- Dlaczego? - zdziwiony Tata spytał Sprzedawcę - Czyżby był stary lub chory?
- Ach nie, proszę mi wierzyć, to karp wyborowy, tłusty i zdrowy. Po prostu dziś mam nastrój tak wesoły, że postanowiłem zrobić komuś karpiowy prezent gwiazdkowy!!!!!
To powiedziawszy porwał siatkę, karpia złowił, zapakował w torbę i Tacie go wręczył.
- Dziękuję, Wesołych Świąt życzę!!!!! - - rzekł Tata ucieszony i pobiegł do domu do żony.
-Nawzajem - Sprzedawca odkrzyknął, a potem jeszcze dodał sam do siebie patrząc na oddalającego się Tatę "No nareszcie się pozbyłem kochanego Teodora Innocentego III"

AKT II
Scena: Pokój w domu. Po prawej stronie znajdują się drzwi, obok stół przygotowany w części do świątecznej kolacji, z drugiej strony drzwi wieszak na ubrania. Po środku stoi wanna, może to być np. odwrócona do góry nogami ławka owinięta wokół folią lub prześcieradłem z napisem „wanna”. Po lewej stronie pokoju stoi łóżko, a w nim śpiący człowiek. Obok znajdują się drzwi prowadzące do innych pomieszczeń domu


Wchodzi Tata, w ręku trzyma wielką siatkę z napisem „karp”. Wiesza płaszcz i szalik na wieszaku. Następnie podchodzi z siatką do wanny i wrzuca do niej karpia.
Tata pochylił się nad wanną i rzekł do ryby:
-Witaj w domu Panie Karpiu, dzisiaj wigilijny wieczór, jeśli nie przemówisz słowem, skończysz w galarecie, zupie bądź suflecie.
To powiedziawszy Tata wychodzi z pokoju.

Do domu wchodzi Mama. Zdejmuje kurtkę i wiesza ją na wieszaku. Zakupy kładzie na stole. Następnie idzie do wanny.

Gdy Mama karpia zobaczyła, bardzo się zdziwiła:
-O! Karp, jaki wielki!!!
Na te słowa z wanny Karp się wychyla i siadając wygodnie na jednym z jej boków tak mówić zaczyna:
-Dzień dobry Pani. Istotnie jestem wielki trochę i dlatego protestuję przeciwko tak małemu mieszkaniu - wskazuje na wannę - żądam zdecydowanie większego metrażu .
Mama wystraszona wielce Tatę na pomoc wezwała:
- Mężu, mężu, ratunku!!!!!!
Tata wpadł do pokoju wraz z dwójką dzieci i spytali chóralnie:
-Cóż się stało?
Mama na wannę i karpia wskazała i tak zawołała:
-Tam, tam, w wannie,.......... coś strasznego!!!!!!
Wszyscy byli bardzo zdziwieni, wręcz na chwilę oniemieli, a potem zgodnie wykrzyknęli:
-Cóż to????!!!!
Karp tym wcale nie zrażony wyciągnął płetwę niczym rękę w stronę Taty:
-Witam Pana, jestem Karp Teodor Innocenty III, z rodu Karpi Wielkich spod Płocka
się wywodzę.
Tata płetwą potrząsnął jak dobry zwyczaj każe.
-Witam. Co Pan tu robi, Panie Karpiu, jeśli wolno spytać?
-No cóż - Karp na to rzecze - Bardzo mi miło, że zaprosił mnie Pan do siebie, ale niestety ta wanna mi nie odpowiada, za mała, za ciasna, tak się nie przyjmuje gości!
-Chwileczkę, ja Pana nie zaprosiłem, tylko zjeść zamierzałem - zaprotestował Tata.
-Ach - na to Karp Teodor rzecze ze łzą w oku - ach, Pan raczy chyba żartować czy mógłby Pan, Panie miły pożreć ojca rodziny.
Mama wystraszona i przejęta gdy to usłyszała, ręce załamała.
-To Pan ma rodzinę?
-Tak, moja Pani droga, podobnie jak Pani mam dzieci, trzy śliczne pociechy, małe karpięta: Lea, Teofilę i Alberta. Już niedługo tu będą, właśnie do nich dzwoniłem, lecz nie było zasięgu, więc wysłałem SMS’a. Jeszcze dziś tutaj przylecą.
-Przylecą? - powtórzyli chłopcy zdumieni.
-Tak, dzieci drogie, żona z dziećmi u mej ciotki bawiła, ale nie ma to jak rodzinna wigilia.
Lecz gdzież ich mam przyjąć - Karp zasmucił się wielce - w tej małej wannie sam ledwie się okręcę. Ile Państwo mają pokoi?
-Cztery - odrzekł Krzysiu Karpiowi.
-Tak dużo! - wykrzyknął Karp - toż to nie przystoi, sądzę, że mogą Państwo jeden nam odstąpić.
Na to Tata wykrzyknął:
-Ja protestuję , ja się nie zgadzam, proszę wracać do rzeki, stawu czy gdziekolwiek tam, skąd Pan pochodzi!!!!
-Chętnie bym wrócił, lecz zniszczono wszystko, rzeki są brudne, zatrute jeziora. Jeśli tam wrócę, nie przeżyje tego moja rodzina, wszyscy się potrujemy.
Mamę mowa ta wzruszyła.
-Ależ, mężu mój, jak możesz być taki nieczuły, pozbawiać domu dzieci, wysyłać ich do zatrutej rzeki. Sam ich tu zaprosiłeś - na końcu dodała i na męża srogo spojrzała.
-Ja ich tu nie zapraszałem, tylko w prezencie dostałem.
-Trzeba było prezentu nie przyjmować !!! Teraz trzeba się nimi zaopiekować!!!!
-Ale ja nie wiedziałem, aż do dziś myślałem, że ryby i dzieci głosu nie mają - bronił się Tata zaciekle.
Na to oburzyli się chłopcy.
-Głosujmy ! - krzyknęli - kto za, kto przeciw, by Państwo Karpiowe z nami zamieszkali !!!
Jak było do przewidzenia przegrał Taty punkt widzenia. Na dodatek jeszcze dostał śrubki, młotek i poszedł przerabiać na akwarium gościnny pokój.

AKT III
Scena: Taka sama jak w akcie II


Osoba śpiąca w łóżku zrywa się. Widzimy, iż jest to Tata, który biegnie do wanny.

Tata ze snu zbudził się przerażony. Podbiegł do wanny, zajrzał ostrożnie, a tam jak gdyby nigdy nic karp sobie pływa. Całkiem zwykła ryba. Tata jednak przerażony karpia wziął do siatki i mrucząc do siebie coś o dziwnych rybach odwiózł karpia do czystego stawu i tam go wypuścił. Na pożegnanie zaś obiecał mu solennie, że więcej karpi jeść nie będzie.


Pada śnieg – piosenka z repertuaru Krzysztofa Antkowiaka i Edyty Górniak

(światła gasną, tylko kula wiruje wolno, reflektor punktowy oświetla drabinę, na której stoi anioł)

Pewnej ciemnej nocy, gdy z chmury sypał gęsty, biały śnieg, z nieba na ziemię zawędrował mały Aniołek i niósł ze sobą złoty dzwoneczek.
(Aniołek dzwoni swym dzwoneczkiem, rozglądając się po scenie.
Pojawia się kogut.)
- Co tu robisz? I czemu tak głośno dzwonisz? – spytał.
- Jak to po co, nie wiesz? Przypominam wszystkim, że niedługo Boże Narodzenie!
- A po co komu te święta? – mruknął Kogut. – Komu są one potrzebne?
- Jak to komu? – zadziwił się Aniołek. – Wszystkim są potrzebne! – i znów zadzwonił złotym dzwonkiem.
- Wszystkim, to znaczy komu? – dopytywał Kogut.
- Święta są potrzebne choinkom, żeby mogły przystroić się w kolorowe ozdoby – mówił Anioł – potrzebne są gwiazdom, żeby mogły urosnąć na czubkach świątecznych drzewek, potrzebne są mamie, żeby mogła założyć najpiękniejszą sukienkę, i tacie, który pokaże, jaki jest silny, gdy przyniesie największą choinkę.
- I komu jeszcze? – dopytywał Kogut.
- Jeszcze święta potrzebne są dzieciom, by pod choinką znalazły kolorowe prezenty.
- I jeszcze komu? – pomrukiwał Kogut. – Powiedz, po co są te święta?
- Po to – szepnął Aniołek – by wszyscy spróbowali, jak smakuje biały opłatek.
- A po co święta potrzebne są kogutom?
- Ach, kogutom – westchnął Aniołek – święta potrzebne są po to, by mogły piać nastrojowe kolędy.
- Kolędy, powiadasz – zdziwił się Kogut. – A czy ja umiem piać kolędy?
- To nic trudnego – odparł Aniołek. – Możemy zaraz spróbować! Trzy, cztery, ja śpiewam, a ty piejesz:
- Tak, teraz to już wiem, komu potrzebne jest Boże Narodzenie, wszystkim, nawet kogutom.
(gaśnie reflektor)
(gra świąteczna muzyka, cicho, na scenie pojawiają się rekwizyty: nakrycie stołu, świeca, reflektor oświetla stół)

Narrator: Cała ta historia dzieje się w małej mieścinie, która dla świata jest niezauważalna. Mieszka w niej pewna rodzina, zbudowana na podstawach miłości, uczciwości i dobra. Rodzice są pierwowzorem dla swoich dzieci. Ojciec Hieronim pracuje w firmie transportowej, a mama Agata jest kierowniczką gazety „Swojskie życie”. Asia to najstarsza córka rodu Paprockich. Uczy się w szkole średniej i potrafi być bardzo okrutna i wredna, jeśli młodsze rodzeństwo ją zdenerwuje. O trzy lata młodszy od Asi jest Patryk. Obecnie chodzi do gimnazjum. Jak każdy chłopak lubi grać w piłkę i nie przepada za nauką. Jest bardzo zżyty ze swoim młodszym braciszkiem Jasiem. Ma on dopiero cztery lata i zadaje strasznie dużo pytań, co wkurza Asię.
Tak sobie spokojnie żyli, dzieci się kłóciły i godziły, rodzice wspierali swoje pociechy i zapewniali im dobrobyt, aż do pewnego wigilijnego wieczoru. Trwały wtedy wielkie przygotowania do wigilii. Mama razem z córką przygotowywały wigilijną kolację, a tata razem z synkami ubierali choinkę. Ciekawski Jasio jak zwykle wszystko chce wiedzieć.
- Tatusiu, co to znaczy ta wigilia? Dlaczego ta jest takie ważny dzień?
- No widzisz synku, wigilia to dzień poprzedzający jakieś święto. Dziś jest Wigilia Bożego Narodzenia. Przygotowujemy się dzisiaj do jutrzejszych narodzin Jezusa. Zjemy tradycyjnie uroczystą kolację przygotowaną przez mamę i Asiunię.
- Ale przecież Asia nie umie gotować! Nawet ziemniaków nie ugotuje.
- To ... to znaczy. Nieważne czy Asia umie gotować czy nie, ale ważne, że pomoże.
- A choinka?
- Tradycyjna ozdoba mieszkań w czasie świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Ubieramy ją rodzinnie, by szczególnie zbliżyć się do siebie tego dnia. Święty Mikołaj zostawia pod nią prezenty dla małych, grzecznych dzieci.
- O, to musimy szybciej ubrać tę choinkę, bo, bo Mikołaj nie przyjdzie.
- Skąd wiesz, że do ciebie przyjdzie – mówi Patryk.
- A myślisz, że nie byłem grzeczny?! Tatusiu, powiedz mu!!!
- Na co zasłużyłeś, to dostaniesz. A ty nie zamartwiaj brata.
- No dobra, spoko wodza.
Tymczasem w kuchni mama z Aśką kończą swoją robotę.
- Mamo, dlaczego chcesz mieć akurat dwanaście potraw?
- Taka jest tradycja, kochanie. Na pamiątkę dwunastu apostołów. Podaj mi tę miskę, a potem rozłóż talerze. Poza tym potrawy te nie mogą być mięsne.
W tym momencie Asia stłukła talerz.
- Co się stało, co się stało?!!! – przerażeni panowie biegną z pokoju.
- Nic tylko talerz się stłukł.
- Ha, ha, ha, jaka fajtłapa!!! – śmieją się braciszkowie.
- Lepiej popatrzcie na siebie, flejtuchy.
- Już dobrze dzieci. Nic się nie stało, każdemu może się zdarzyć – uspakajała mama.
- Możemy już zacząć kolację? Pójdę zobaczyć czy pojawiła się pierwsza
gwiazdka – mówi tata.
Po chwili wrócił tatko i zasiedli wszyscy do stołu. Patryk podał każdemu opłatek. Cała rodzina zaczęła składać sobie życzenia i dzielić się opłatkiem. Po skończonym obrzędzie zaczęli próbować każdej potrawy. Po tak wybornej kolacji, kiedy wszyscy czekali za wszystkimi. Mały Jasio oznajmił: „Ja pójdę wypatrywać sań Świętego Mikołaja”.
- Przecież on nie istnieje!
- Co za bzdury opowiadasz! Mamo, tato powiedzcie coś!!!
- Asiu. Syneczku, idź, a my wytłumaczymy Aśce, o co chodzi – ratuje sytuację mama.
- Ale ona kłamała?
- Idź już, bo możesz go przegapić – radzi tata.
Kiedy Jasiek poszedł, rodzice skarcili córkę. Tato pośpiesznie wyszedł z kuchni. Za chwilę wrócił. Ojciec z synem opowiadali sobie o męskich sprawach, podczas gdy mama zmywała naczynia i rozmawiała z córeczką na poważne tematy dotyczące życia osobistego. Ignorowali Jaśka, który często przychodził, by się o coś zapytać. Kazali mu nie przeszkadzać itd.
Po pewnym czasie tatuś ruszył na balkon do najmłodszego Paprockiego. Ku swoim zdziwieniu nie znajduje tam syna. Nawoływał w domu i nic. Pozostali domownicy również rozpoczęli poszukiwania. Nikt nie zauważył łez w oczach małego, odepchniętego chłopca, jego żalu i rozpaczy. Zaczęli biegać, szukać malucha. Nie było jego butów. „Wyszedł na dwór? Uciekł?” – zastanawiali się. Wybiegli na dwór.
- Jasio, gdzie jesteś?!!! – krzyczą naraz.
- Nie przeszkadzajcie mi! Przedtem nie mieliście dla mnie czasu. Znalazłem sobie innego przyjaciela!
- Syneczku, jesteś bardzo dociekliwy. Asia i Patryk też nas potrzebują. Nie możesz być samolubny, przecież bardzo cię kochamy – smutna mama próbuje go przekonać, że źle myśli.
- Teraz ja rozmawiam z moim kogutem. On mnie rozumie i opowiada o swoich problemach. On też jest dla mnie ważny.
Nikt nic nie zrozumiał. „Rozmawia ze zwierzęciem?”, „Co on za bzdury opowiada?”, „Czy aby nie jest chory?” – zastanawiali się. Zapalili wszędzie światła. Ubrali się ciepło i idą do stodoły, gdzie na słomie nocował kogut. Po dojściu na miejsce kompletnie ich zamurowało. Oto Burek rozmawiał z Kukurykiem. Na domiar tego, żeby było zabawniej do rozmowy przyłączył się też kotek, koń i inne zwierzęta podwórkowe. Asia zemdlała, Patryk się przewrócił, ale był przytomny. Zwierzęta żartowały, a kiedy spostrzegły nowych gości, zaczęły nową konwersację.
- Siema kochani! Lubicie opowieści o Wigilii? – pyta z zaciekawieniem kogucisko.
- Po co tu przyszliście ?! To moje miejsce dla odtrąconych i moje zwierzątka. A co do Mikołaja to już dawno odleciał.
- Jasiu, co tu się dzieje?! Jak to możliwe, że te gady mówią?! – zdezorientowany Patryk nie może uwierzyć.
- Normalnie. Bo co ?
- Krążyły i nadal krążą opowieści o gadających zwierzętach domowych. Jednak nigdy nie słyszałem tego naprawdę – tłumaczy tatko.
- Człowieku, nie wierzysz w nas? – zadaje pytanie koń.
- „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”, ja musiałem zobaczyć, ażeby uwierzyć – cytuje Hieronim.
Aśkę zanieśli do domu. Obudziła się, gdy ją kładli na łóżko. Jasio znalazł pod choinką prezenty. Rozdał każdemu, a zachwycony swoim uciekł do sąsiedniego pokoju. Całkowicie oszołomiona poszła razem z nami na pasterkę do kościoła. Jasiek pogodził się z rodzinką. Szczęśliwe zakończenie dnia, a dokładniej wieczoru. Czekają ich jeszcze kolejne święta. Miejmy nadzieję, że nie będą obfitowały w tak dziwne zdarzenia.

„Uciekali” – piosenka z musicalu Metroy – śpiewa zespół


Występują: Lucyfer, Diabeł 1, Diabeł 2, Diablica 3, Diabełka 4.

W piekle, na tronie siedzi Lucyfer, przychodzą do niego diabły, jeden z nich nie ma rogów.
I
Lucyfer: Witam drogie diabły moje. Gdzie są biesie rogi twoje?
Diabeł 1: No, bo widzisz, Lucyferze, Anioł jak te wściekłe zwierzę, zabrał rogi no i w nogi.
Diabeł 2: Goniliśmy go do nieba, ale strasznie szybko biega, uciekł nam i gdzieś się skrył.
Diabeł 1: Został po nim złoty kurz...
Diabeł 2: Pył. Zwolnił trochę na zakręcie, ale to tu beztalencie zablokowało całą drogę...
Diabeł 1: Bo skręciłem sobie nogę. Dasz mi nowe, panie drogi... (pokazuje na rogi, a raczej na ich brak).
Lucyfer: Ależ to już piąte rogi.
Diabeł 2: W tym tygodniu, dodać trzeba. Teraz bliżej ci do nieba. O skrzydełka się postaraj i...
Lucyfer: Dosyć wiara! Mówcie lepiej, co na ziemi.
Diabeł 2: Nikt twych planów tam nie zmieni, ziemia w grzechach pogrążona....
Diabeł 1: Niech ja skonam! Czy dostanę to poroże?
Lucyfer: Co za nudziarz. O mój Boże... (pluje i się krzywi).
Diabeł 2: Ziemia w grzechach pogrążona, grzeszy ojciec, grzeszy matka, grzeszy babka i prababka, sąsiad, dziadek i sąsiadka, grzeszy ciocia Wiesia z Łomży, ledwo z łóżka powstać zdąży. A najbardziej władza grzeszy...
Lucyfer: To szczególnie piekło cieszy.
Diabeł 1: Świętych rzesza już wymiera...
Diablica 3 (wbiega z telefonem komórkowym): Mamy wroga – zbawiciela. Od ziemskiego szpiega-biesa, otrzymałam SMSa.
Lucyfer: Na anioły i aniołki, o czym ta dziewczyna gada?!
Diabeł 1: Tu jest dama, a przy damach mówić brzydko nie wypada!
Lucyfer: Ups, do diabła...
Diablica 3: Tam w Betlejem, gdzieś w stajence ma narodzić się panience, co Maryja się nazywa, ktoś, kto grzechy wszystkie zmywa...
Diabeł 1: Małe dziecię się zrodziło, zmywa grzechy? Eee..., mózg jej zmyło.
Diablica 3: Misja jego ma być wielka...
Diabeł 1: A świstak siedzi i zawija w te sreberka (pokazuje).
Lucyfer: Dzwońcie do ziemskiego szpiega. Co też robi ten lebiega? Niech potwierdzi lub zaprzeczy wszystkie te dziwaczne rzeczy, które prawi diabełuszka, a ja biegnę już do łóżka. Muszę uciąć sobie drzemkę, zaśpiewajcie mi piosenkę.
Diabły (śpiewają na melodię „Aaa, kotki dwa”):
Ach śpij Lucyferze. Twojej wiedzy nikt ci nie odbierze.
A gdy znowu przyjdzie świt, nie kto inny tylko ty
Będzie rządził światem tym.
Aaa, kotły dwa, pełne smoły obydwa.
Aaa, aaa, pełne smoły, pełne smoły obydwa.
Diabeł 2: (dzwoni, a na widowni słychać dzwonek telefonu): Sześćset sześć, pięć, dwa, trzy zera... Co tak długo nie odbiera? Może znowu kogoś śledzi, lub w teatrze sobie siedzi. Co tam robi ta lebiega? (na widowni robi się szum...)
Diablica 4 (z widowni): Halo, słucham.
Diabeł 2: Co u szpiega, jak się mają nasze sprawy?
Diablica 4: Pewne teraz mam obawy. Nie jest wcale za wesoło... Pełno ludzi tutaj wkoło (wchodzi na scenę), mówią, że ma się narodzić, ktoś, kto piekłu chce zaszkodzić. Ponoć wszystkie ludzkie grzechy odkupić on może...
Diabeł 2: O mój boże!
Diablica 4: Nie ma co się pieklić i w panikę wpadać, przecież takie dziecko nie potrafi władać. Jeśli nawet umie, ten synek maryjny, to ja mam wspaniały planik awaryjny.
Diabeł 2: Jaki plan masz, mój kochany, w piekle chyba nie jest znany?
Diablica 4: Zaraz będzie ze mnie piękna choineczka, wpadnę do jednego domu w wielkim mieście i zasięgnę języczka.


„Uciekali”- piosenka z repertuaru grupy Raz Dwa Trzy

(gasną światła, zza sceny dochodzi głos narratora, w tle spokojna „dzwoneczkowa” muzyka)

Gdy wróciliśmy do domu po całodziennych, bezowocnych poszukiwaniach choinki, ja, tata i moi dwaj bracia, Romek i Tomek, stwierdziliśmy, iż nazajutrz kupimy sztuczne drzewko. Było to w przeddzień Wigilii. Jednak następnego dnia czekała nas niespodzianka. (zapala się reflektor oświetlający scenę z choinką, światła na choince)
Bardzo wcześnie obudziły mnie krzyki mojej młodszej siostry dobiegające z salonu:
- Mamo, mamo! – wołała Agatka. – Jaka ładna choinka stoi w pokoju.
- Co? Przecież nie mamy jeszcze choinki – powiedziała mama.
- Mamo, rzeczywiście w salonie stoi choinka – krzyknąłem zdumiony zaglądając do pomieszczenia.
- Ja nic nie wiem – powiedział tata widząc pięć par oczu skierowanych na niego.
Tak więc, niewiadomo jakim cudem mieliśmy w domu choinkę. Gdy wszyscy poszli na śniadanie, zacząłem dokładniej przyglądać się choince. Miałem już wychodzić, kiedy ktoś się odezwał. Odwróciłem się energicznie w stronę choinki. Przecież w salonie byłem sam.
- Cześć, stary! – Robert jestem! No co, gapisz się, jak gdybyś w życiu nie widział gadającego drzewka!
- O Boże! - zrobiło mi się gorąco. – Czym... Kim jesteś? – zapytałem przerażony. – Zaraz zawołam tatę!
- On mnie nie słyszy. On i reszta twojej rodziny widzą tylko zwykłe drzewko. Frajerzy! A ty zainwestuj w „mentosy”, bo „tic – tac-i” wyszły z mody, a jedzie ci jak z kosza na śmieci!
- Do...dowcipniś. Ale jak to się stało, że umiesz mówić?!
- No co, gościu! Wigilia! Hokus-pokus, czary-mary i abrakadabra!
- Ale ty nie jesteś zwierzęciem! A w ogóle to tylko stare przesądy!
- Hm... No wiesz, ja nie byłbym aż tak pewny siebie, stary. Jak drzewko chce, to wszystko może. Małysz też nie umiał latać, a jakoś się nauczył. Tak właściwie to mój dziadek opowiadał mi, że jego dziadek mówił mu, że z kolei jego dziadek twierdził, że kiedyś mówiono wśród sosen, że tylko dzieci i ryby głosu nie mają. I umyj wreszcie zębiska!
- Myłem! I przestań się głupio uśmiechać!
Nie wiedziałem, co robić – zachować powagę, czy śmiać się z głupich tekstów choinki, o przepraszam- z głupich tekstów choinka, bo to przecież facet. Ten jednak uśmiechał się jak wariat i stroił głupie miny. Wtedy coś mnie szarpnęło i z głośnym hukiem upadłem na podłogę. Przybiegł tata. Zemdlałem. Po chwili tata mnie ocucił.
- Co ci się stało? – zapytał przestraszony.
Nie mogłem dojść do siebie.
- Tato, ta choinka gada! Szarpnęła mnie, upadłem, a potem, no wiesz, „odleciałem”.
- Naprawdę?!
Widziałem sztucznie zdziwione oczy taty. Nie uwierzył mi, nie dziwota. Chwycił mnie za czoło, po czym wrzasnął:
- Tomku, przynieś termometr!
- Tego tylko brakowało, żebyś się na Święta rozchorował – dodał po chwili.
Nie miałem temperatury. W końcu uwierzyłem, że miałem zwidy. Jednak przez całe Święta z drzewka znikały pierniki i nikt nie chciał się przyznać do ich wyjadania.
Kiedy rozbieraliśmy choinkę, znalazłem idiotyczne karteczki:
„Jeśli w końcu chcesz mieć świeży oddech, użyj nowego „blend – a – meda”.
Robert
„Pogratuluj mamie wspaniałych pierników”.
Robcio
Dlaczego akurat ja je znalazłem? Czy to głupi dowcip moich braci? A może to..........


„Północ już była” – kolęda w wykonaniu zespołu

„We wish you a marry Christmas” – wykonują wszyscy aktorzy i zespół, potem wspólny ukłon.


Agata Łogin-Szczepańska, Tomasz Wojciechowski

Umieść poniższy link na swojej stronie aby wzmocnić promocję tej jednostki oraz jej pozycjonowanie w wyszukiwarkach internetowych:

X


Zarejestruj się lub zaloguj,
aby mieć pełny dostęp
do serwisu edukacyjnego.




www.szkolnictwo.pl

e-mail: zmiany@szkolnictwo.pl
- największy w Polsce katalog szkół
- ponad 1 mln użytkowników miesięcznie




Nauczycielu! Bezpłatne, interaktywne lekcje i testy oraz prezentacje w PowerPoint`cie --> www.szkolnictwo.pl (w zakładce "Nauka").

Zaloguj się aby mieć dostęp do platformy edukacyjnej




Zachodniopomorskie Pomorskie Warmińsko-Mazurskie Podlaskie Mazowieckie Lubelskie Kujawsko-Pomorskie Wielkopolskie Lubuskie Łódzkie Świętokrzyskie Podkarpackie Małopolskie Śląskie Opolskie Dolnośląskie