Podmiot liryczny wiersza
podważa idealistyczny sposób pojmowania sprawiedliwości, według której wszyscy powinni "mieć po równo". Poeta zastanawia się jak wyglądałby świat, w którym wszyscy ludzie byliby sobie równi (pod względem materialnym i duchowym). Okazuje się,
że taka – z pozoru doskonała – wizja wcale nie jest idealna:
"gdyby każdy miał to samo
nikt nikomu nie byłby potrzebny"
Ludzie przestaliby odczuwać potrzebę czynienia dobra, obdarowywania innych, pomocy słabszym, pokrzywdzonym przez los, tym którzy mają "mniej". Łatwo zauważyć, że współczesnej rzeczywistości daleko do wizji sprawiedliwego i równego świata. Poeta nie tylko
akceptuje tą nierówność,
ale podkreśla, że jest ona
elementem boskiego planu:
"Dziękuję Ci, że sprawiedliwość Twoja jest nierównością"