Lekcja: "Napiszmy sprawozdanie ze swawolnym Dyziem"
Gdy mu to po raz drugi zostało wzbronione, zaczął szarpać się, kopać nogamina wszystkie strony bez względu na to, czy razy jego obcasów trafiały w kuferki, czy w stopy z odciskami.
- Proszę pani - krzyknął oficer - co to jest! A to ślicznie wychowany chłopak! Może pani będzie łaskawa!...
- Dyziu, zaklinam cię na wszystkie świętości!- wołała zmęczona matka.
Ten nie uznawał się za zwyciężonego: oficera łokciami odepchnął, a w kierunku matki wywiesił język tak długi, że można go było za pieniądze pokazywać. Nie było rady. Zostawiono Dyzia w spokoju, ale i on się jakoś umitygował. Patrzał tylko ze szczególną niechęcią na oficera i spluwał przed siebie.”