Chłopiec cieszy się tym, ze wreszcie potraktowano go jak dorosłego "męża". Chce za wszelką cenę wykazać się odwagą i zdobyć pas rycerski. Niestety zgubne w skutkach spotkanie z krzyżackim posłem Kuno von Liechtensteinem potwierdza, że na pasowanie jeszcze za wcześnie.
Zbyszko, pod wpływem emocji (myślał, że to Bóg zesłał mu Krzyżaka) atakuje rycerza, który unika śmierci tylko dzięki szybkiej reakcji Powały z Taczewa. Powała – znany ze swej nadludzkiej siły – tłumaczy Maćkowi, że za taki czyn chłopiec może stracić głowę i sugeruje, aby przeprosić posła. Ten jednak żąda, aby obydwaj rycerze zdjęli hełmy i zeszli z koni, dopiero wtedy mogą błagać go o darowanie winy. Propozycja Liechtensteina godziła w rycerskie poczucie honoru, miała na celu upokorzenie zarówno Maćka jak i Zbyszka, dlatego żaden z nich jej nie przyjmuje. W konsekwencji Zbyszko zobowiązuje się do stawienia przed sądem. Wie, co go może czekać, ale wyznaje:
"chociażbym miał dwie głowy i choćby mi kat obydwie miał uciąć – jedną mam cześć, której mi pohańbić nie wolno"