Leżysz zabity i jam też zabity, Ty - strzałą śmierci, ja - strzałą miłości, Ty krwie, ja w sobie nie mam rumianości. Ty jawne świece, ja mam płomień skryty.
Tyś na twarz suknem żałobnym nakryty, Jam zawarł zmysły w okropnej ciemności, Ty masz związane ręce, ja wolności Zbywszy mam rozum łańcuchem powity.
Ty jednak milczysz, a mój język kwili, Ty nic nie czujesz, ja cierpię ból srodze, Tyś jak lód, a jam w piekielnej śreżodze.
Ty się rozsypiesz prochem w małej chwili, Ja się nie mogę, stawszy się żywiołem Wiecznym mych ogniów, rozsypać popiołem.
|