Góry przepełnione są mocą czynienia cudów. Maciek Scyrbularz doświadcza ich właśnie na sobie. Góry sprawiają, że złożony dotąd niemocą mężczyzna, wstaje i wędruje po Tatrach. Przywołuje go „cudowny i pachnący wiatr”, który wieje od Tatr. Ma on uzdrawiające właściwości. Maciek pragnie „zanurzyć się” w wietrze, jak w wodzie „która nęci, gdy członki są znużone i ciało słabnie”. Scyrbularz wchodzi do lasu, pije wodę ze źródła, która jest „czysta, rzeźwa i ogromna”. Mimo tego, że jest lodowata, napełnia go ona dziwnym uczuciem rześkości. Schorowany Maciek nabiera sił:
„[...] Od tej wody coś dziwnego w nim się stało. Jakby zatęgło, zalodniało w nim wnętrze i jakby zalodziła się w nim głowa. Coś jasnego, ostrego, świetlanego wypełniło mu ciemię [...]