Być „w sobie” i „dla siebie”, swoim początkiem i swoim ostatecznym celem, stanowi ostateczny sens ludzkiego życia. Ale wtedy człowiek byłby Bogiem, Boga jednak nie ma i poza sobą nic innego człowiek nie znajduje, opuszczony, samotny tkwi w swojej nicości i tonie w absurdzie własnej egzystencji.
Zarzucano mu, że jest to filozofia skrajnego pesymizmu, wynikającego z uznania absurdu za prawo i podstawową normę ludzkiego życia, że nie dostrzega jasnych stron życia człowieka, umniejsza wartość ludzkich uczuć, pozbawia człowieka oparcia w religii, pozostawia go samemu sobie. Dając ludziom wolność, stawia ich przed trudnym zadaniem podejmowania decyzji i ponoszenia konsekwencji za całą ludzkość.