Władyslaw Ślewiński, Góralka z jabłkiem, ok. 1907.
Ukochane Tatry Podhalan są dzikie i niebezpieczne, zwłaszcza w miejscach, gdzie znajdują się przepaście. Wszyscy bohaterowie czują przed nimi strach. Zdawałoby się, że pojawiają się one na drodze raptownie, po wyjściu w wysoczczyznę, gdzie „skała spod nóg ucieka”. Bohaterki „Orlic” - Wikta, Ulka i Róża razem ze swym ojcem, Wodnym Kubą, przechodzą w pobliżu Litworowej Turni. Są przerażeni widokiem otchłani. Boją się, że mogą odpaść od skał. Ojciec przestrzega córki przed patrzeniem w dół, gdzie czai się śmierć. Dziewczętom zdaje się, że „lecą w powietrzu”. Strącają nogami głazy, które długo spadają, zanim rozbiją się na dole. Pomimo śmiertelnego lęku, jaki odczuwają bohaterowie, pozostają oni pełni podziwu dla widoków, jakie ukazują się ich oczom. W dole „świeci staw”. Po skałach skaczą kozice, a dziewczęta są zadziwione ich odwagą. Panuje tu „straszna pustka”. Turnie wyglądają jak kościoły. W nocy sterczą one czarne nad czeluścią stawu. Księżyc jest „przedarty i zaiskrzony”, gdy oświetla ośnieżone skały. Jest to miejsce, w którym „ginie głos”.